PolitykaPierwszy tydzień prof. Piotr Glińskiego, prawie premiera z PiS

Pierwszy tydzień prof. Piotr Glińskiego, prawie premiera z PiS

Jak zmieniło się życie Piotra Glińskiego, odkąd prezes PiS ogłosił, że to jego kandydat na premiera? "Polityka" prześledziła pierwszy tydzień kandydata PiS na premiera.

Pierwszy tydzień prof. Piotr Glińskiego, prawie premiera z PiS
Źródło zdjęć: © PAP | Paweł Supernak

10.10.2012 | aktual.: 10.10.2012 08:31

W tym tygodniu Piotr Gliński ma rozpocząć urzędowanie w przeznaczonym dla niego gabinecie, w którym będzie konstruował swój premierowski gabinet. - Partia na pewno nie będzie płacić za wynajęcie tego biura, profesor musi to załatwić we własnym zakresie - oficjalnie zapewnia Joachim Brudziński (PiS). Nieoficjalnie wiadomo, że PiS dołoży się do czynszu. Takiego miejsca profesor nie miał do tej pory ani na uczelni w Białymstoku, ani w PAN, ani nawet w swoim domu na warszawskiej Saskiej Kępie.

Poszukiwania odpowiedniego lokum trwały kilka dni. O pokoju w biurowcu partii przy ulicy Nowogrodzkiej nie było mowy, bo to od razu popsułoby wizerunek ponadpartyjnego kandydata. Ale siedziba nie mogła też być zbyt daleko. Partia szukała więc lokalu w centrum, ale bez przepychu, bo zaraz gazety wytkną, że o tanim państwie pod jego rządami możemy zapomnieć. Ostatecznie padło na lokal przy ul. Wiejskiej, niedaleko sejmu.

1 października, kiedy PiS ogłosił swojego kandydata na premiera, prof. Gliński wziął urlop wypoczynkowy w Instytucie Filozofii i Socjologii PAN. Na 17 dni.

Potem było jak zwykle, jakby w poniedziałek nic się nie wydarzyło. Kandydat na premiera pojechał pociągiem do Białegostoku, gdzie od 14 lat jeden dzień w tygodniu wykłada socjologię (tam nie poprosił o urlop).

Większość studentów głosuje tam na PO, a w ostatnich wyborach trochę przepłynęło do Palikota. O PiS nie wyrażają się z szacunkiem, choć na ścianie wschodniej partia prezesa trzyma się mocno. Kilka godzin po poniedziałkowej konferencji studenci napisali na Facebooku: "Panie profesorze, jak pan mógł?".

Z samym prezesem w zeszłym tygodniu Piotr Gliński widział się tylko dwa razy: w poniedziałek, w dniu ogłoszenia swojej kandydatury, i w środę, w siedzibie przy Nowogrodzkiej. Jarosław Kaczyński darzy Glińskiego szczególnym szacunkiem, po tym jak w książce wydanej przez IFiS PAN z atencją wyrażał się o zmarłym tragicznie w Smoleńsku prezydencie. Nie bez znaczenia jest też biograficzny fakt, że matka profesora brała udział w Powstaniu Warszawskim.

Częściej niż z prezesem, Gliński spotyka się z kolegami naukowcami, szukając kandydatów do gabinetu cieni (bo w tworzenie prawdziwego gabinetu nikt nie wierzy). To ma być raczej think tank, zaplecze intelektualne PiS pod przewodnictwem Glińskiego. Na pozyskanie chętnych do takiej współpracy jest trochę czasu, bo wniosek o wotum nieufności dla Tuska z kandydaturą Glińskiego na premiera ma być złożony na pięciolecie rządów PO, w pierwszej połowie listopada. Nazwisk tych, którzy z nim współpracują, na razie, na ich życzenie, nie ujawnia. Spotkał się za to z doradcami od wizerunku i przeszedł szybkie szkolenie medialne.

- Wciąż czuł się niedowartościowany w życiu publicznym - mówi osoba z IFiS PAN. Być może to jest klucz do zrozumienia jego politycznych decyzji, których wielu nie potrafi wytłumaczyć.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (325)