Pierwszy implant ucha środkowego
Pierwsza w Polsce operacja wszczepienia
implantu ucha środkowego pacjentowi z obustronną poważną wadą
słuchu została przeprowadzona przez prof. Henryka
Skarżyńskiego w Międzynarodowym Centrum Słuchu i Mowy (MCSiM) w
Kajetanach koło Warszawy.
_ "Operacji został poddany 53-letni pacjent z obustronna wadą słuchu, któremu uczucie zatkanego ucha oraz reakcje skórne na aparat znacznie utrudniały korzystanie z aparatów słuchowych" -_powiedział prof. Henryk Skarżyński z Instytutu Fizjologii i Patologii Słuchu MCSiM.
Aparaty słuchowe są metodą protezowania słuchu u osób z niedosłuchem, natomiast osobom całkowicie niesłyszącym lub prawie całkowicie niesłyszącym wszczepia się implanty ślimakowe, bowiem nic innego nie jest w stanie im pomóc.
Jak wyjaśnił prof. Skarżyński, implant ucha środkowego ma zastąpić aparat słuchowy, a wskazania do tego typu operacji dotyczą osób z pogorszonym słuchem i trudnościami ze słyszeniem w pracy zawodowej czy w domu, które nie mogą lub nie chcą korzystać z klasycznych aparatów słuchowych.
Przeszkody w korzystaniu z aparatów konwencjonalnych są różne. Wielu pacjentom przeszkadza np. uczucie zatkania wywołane wkładką aparatu w przewodzie słuchowym zewnętrznym, czy też nienaturalne brzmienie własnego głosu. Inną przyczyną jest występowanie sprzężeń zwrotnych powodujących "piszczenie" aparatu występujące w przypadku nieszczelności wkładki w przewodzie słuchowym zewnętrznym.
"Kolejnym problemem są reakcje alergiczne i odczyny zapalne wywołane obecnością wkładki lub aparatu. Z kolei część osób nie chce nosić aparatu po prostu dlatego, że jest on widoczny" -tłumaczył profesor.
Implant wszczepiany do ucha środkowego przenosi, bezpośrednio na kosteczki słuchowe, dźwięk o wiele bardziej naturalny i czysty niż aparaty konwencjonalne, które wzmacniają dźwięk i przekazują go do ucha wewnętrznego przez kanał słuchowy i błonę bębenkową. "Dzięki temu pozwala wyeliminować efekt zatkania ucha, ryzyko odleżyn, efekt dudnienia w uchu czy 'piszczenia' aparatu przy jego najmniejszym poruszeniu" - zaznaczył profesor.
Implant nosi nazwę Vibrant Soundbridge i składa się z dwóch części: wewnętrznej, wszczepianej do ucha środkowego chirurgicznie, i zewnętrznej - tzw. audioprocesora. Część wewnętrzna zawiera przetwornik elektro-magnetyczny pośredniczący w przekazywaniu dźwięków na kosteczki słuchowe, natomiast sam odbiór dźwięków jest możliwy dzięki podłączeniu audioprocesora.
Audioprocesor naturalnie wzmacnia dźwięki w wybranym paśmie częstotliwości odpowiedniej dla danego pacjenta, a nie w całym paśmie mowy. Dzięki temu udaje się uniknąć trudności z jednoczesnym słyszeniem niskich i wysokich tonów. To również decyduje o lepszej jakości dźwięku odbieranego za pomocą implantu w porównaniu z dźwiękami odbieranymi przez aparat słuchowy.
Jak zaznaczył prof. Skarżyński, operacja wszczepienia implantu do ucha środkowego przebiegła pomyślnie. Teraz trzeba jednak poczekać aż przetwornik przymocowany do kosteczek zrośnie się z nimi na trwałe i aż opuchlizna za uchem ustąpi. Zgodnie z szacunkami badacza, może to potrwać około 3 tygodni. Wówczas dopiero można będzie podłączyć audioprocesor umożliwiający odbiór dźwięków.
Urządzenie kosztuje około 30 tys. złotych. Jednak, zdaniem prof. Skarżyńskiego, przy większej liczbie wszczepianych implantów można się spodziewać spadku ich ceny. Koszty diagnozy i przygotowania pacjenta do operacji są pokrywane z Narodowego Funduszu Zdrowia. (iza)