"Pierwszaki dostaną podręczniki za darmo"
Minister edukacji narodowej Katarzyna Hall zapowiada, że w 2009 roku pierwszoklasiści dostaną podręczniki za darmo. Rozmawiałam z panem premierem na temat propozycji związanych z lepszą opieką nad małymi dziećmi, z zapewnieniem w tej zreformowanej rzeczywistości programowej podręczników dla uczniów - mówi gość "Salonu politycznego Trójki".
15.04.2008 | aktual.: 15.04.2008 15:40
Michał Karnowski: Pani minister, co pani myśli, kiedy pani słyszy wezwania o dymisję?
Katarzyna Hall: Staram się to, co robię, robić jak najlepiej i z przekonaniem, że robię to dla dobra polskiej edukacji. Myślę, że ocena należy tu do pana premiera.
Czy premier rozmawiał z panią o propozycjach Ministerstwa Edukacji Narodowej? Na przykład dotyczących lektur?
- Rozmawiałam z panem premierem na temat koncepcji reformy programowej, na temat obniżenia wieku szkolnego, na temat propozycji związanych z lepszą opieką nad małymi dziećmi, z zapewnieniem w tej zreformowanej rzeczywistości programowej podręczników dla uczniów. Staramy się dbać o poczucie bezpieczeństwa rodziny w tej zmianie.
Pierwszaki dostaną podręczniki za darmo.
- Tak jest. I to pierwszaki w szkole podstawowej i pierwszaki w gimnazjach.
Skąd pani minister wzięła na to pieniądze?
- Staram się uzgadniać te zmiany z ministrem finansów. Wydaje się to ważne. Przy poprzedniej reformie programowej, która miała miejsce dziesięć lat temu, pojawiały się dość poważne i istotne zarzuty, że ciężar finansowy tych zmian programowych spoczął na barkach rodziców, bo przygotowanie zmienionych podręczników, dostosowanych do nowych wymagań, kosztuje. Wówczas ten cykl trzyletni wchodzenia reformy programowej spoczął na barkach rodziców. Teraz planujemy to jako cykl sześcioletni, zatem rodzic musiałby przez sześć kolejnych lat kupować komplet nowych podręczników, nie mogąc ich odkupić. Wydawało się to dość dużym obciążeniem, wymierzonym w rodziny, które mają dzieci w konkretnych rocznikach. Stąd uznaliśmy, że to zapewni takie poczucie bezpieczeństwa.
Kiedy to wejdzie w życie? Kiedy rodzice mogą liczyć na taką pomoc?
- Wtedy, gdy do konkretnego rocznika będą wchodzić nowe programy.
2009?
- W 2009 roku chcemy, żeby te nowe programy wchodziły.
- I od razu rodzice dostaną podręczniki. Ale rozumiem, że część obowiązkowych lektur już nie będą musieli kupować czy wypożyczać? Jak to jest z tymi lekturami, pani minister? Bo mamy nową aferę. Roman Giertych triumfuje. Wszyscy bronią jego kanonu.
- Dziś obowiązują te lektury, które są w prawie i w tych nie zreformowanych rocznikach na pewno będą obowiązywać. Natomiast wszystkie pogramy staraliśmy się poddać społecznej konsultacji środowisk nauczycielskich, żeby to nauczyciele mogli mieć wpływ na to, co jeszcze dopisać, jak uzupełnić te propozycje, jak to wszystko ma wyglądać...
I co wykreślić?
- Też.
"Quo vadis" chce pani wykreślić?
- Na pewno jest napisane w tej propozycji, że wybrana powieść Henryka Sienkiewicza ma być z uczniami omawiana w całości.
Czyli może być tak, że ktoś skończy szkołę i nie przeczyta "Quo vadis"? To troszkę niepokoi.
- Mam nadzieję, że ta dyskusja pomoże nam doprecyzować te oczekiwania. Ja osobiście w nastoletnim wieku przeczytałam wszystkie powieści Sienkiewicza. Myślę, że młodzi ludzie mogą się wciągnąć w czytanie Sienkiewicza po obowiązkowym przeczytaniu jednej czy dwóch książek i potem być zamiłowani do czytelnictwa. I to jest też takie rozbudzanie zamiłowania do czytelnictwa na bazie przykładów, które się uczniom pokaże. Mam nadzieję, że tak nauczyciel będzie mógł uczyć. To, co dopisano w ciągu ostatnich dwóch lat do listy lektur spotkało się z takim odbiorem środowisk nauczycielskich, z którym niejednokrotnie zdarzało mi się spotykać, że nauczyciele uważają to za fizycznie niemożliwe, żeby omówić wszystko to, co zostało zapisane, że zwyczajnie tego jest za dużo.
A może wykreślić to, co dopisano? A polska klasykę, ten kanon tożsamościowy, narodowościowy zostawić? Co ma nas czynić Polakami, jak nie Sienkiewicz?
- Pewnie ta debata nas do czegoś podobnego doprowadzi. Z drugiej strony, to dobrze, że się wszyscy martwimy o to, czego będą się uczyć polskie dzieci. Dla mnie ważna jest również ta dyskusja tocząca się w wypadku innych przedmiotów, na przykład przedmiotów przyrodniczych, gdzie pokazane są wyniki międzynarodowych badań, które mówią, że uczymy bardzo powierzchownie, że każemy zapamiętywać wiele nazw, faktów, a brakiem ucznia jest umiejętność pogłębionego rozumowania, wnioskowania, obserwowania.
Przeczytaj cały wywiad