Świat"Pierwiastek" wymyślili krakowscy uczeni

"Pierwiastek" wymyślili krakowscy uczeni


Nicejski system liczenia głosów jest korzystny dla Polski, ale ma charakter przejściowy. W pracach nad jego następcą nasz kraj miał niewiele do powiedzenia, zajmując w Konwencie zaledwie status obserwatora. Prawie wszystkie wskaźniki systemu głosowania zaproponowanego w Konstytucji Europejskiej okazały się gorsze dla Polski. I wówczas krakowscy uczeni, równocześnie, ale niezależnie od siebie, zajęli się w 2003 r. szukaniem najlepszego sposobu liczenia głosów oddawanych przez kraje Unii.

"Pierwiastek" wymyślili krakowscy uczeni

Jak to się zaczęłoBR>
- Czytając artykuły w prasie zauważyłem, że debata w Polsce pozbawiona jest racjonalności. Okazało się, że z tego samego założenia wyszedł Karol Życzkowski. Mimo że dobrze się znamy, nie wiedzieliśmy, że zajmujemy się tym samym problemem i mamy jednakowy pomysł na jego rozwiązanie - mówi matematyk dr hab. Wojciech Słomczyński, przyznając, że kierowały nim także obywatelskie powinności. Połączyli siły i wielokrotnie przedstawiali wyniki swych badań, m.in. podczas debaty na UJ z udziałem polskich specjalistów zajmujących się grami głosowania, na komisji PAU, ambasadorom przy UE i europosłom w Brukseli. Od trzech lat są w stałym kontakcie z kolejnymi polskimi rządami. - Z pełnym przekonaniem przedstawiamy zalety systemu pierwiastkowego. Działamy społecznie, co zabiera czas przeznaczony na pracę naukową. Ale naszą siłą jest apolityczność, co pozwala na niezależność sądów - deklarują.

Zalety krakowskiej metody

Propozycja uczonych opiera się na dwóch zasadach. Zgodnie z prawem Penrosea, wagę głosu każdego kraju określono jako proporcjonalną do pierwiastka z liczby jego ludności. W przypadku 38 mln ludności Polski dysponowalibyśmy wagą głosu 6,44; 82 mln Niemcy -9,47, a 0,4 mln Malta - 0,66. Przyjęcie proponowanych, a niekorzystnych dla krajów średniej wielkości ustaleń Konstytucji Europejskiej, daje wymienionym krajom siłę głosu: 11,66, 5,71 i 1,58. Poziom progu decyzyjnego ustalono na 61,6 proc. sumy wag wszystkich 27 krajów Unii. Procent ten zależy od liczby branych pod uwagę krajów oraz ich liczby ludności. Obliczenie progu jest oryginalnym wkładem prof. Życzkowskiego i dr. hab. Słomczyńskiego w proponowany dziś przez polskich negocjatorów w Brukseli system liczenia głosów. Uczeni dokonali tu niezbędnej modyfikacji.

Dotąd zazwyczaj waga głosu nie przekładała się na jego siłę. Dla przykładu. Akcjonariusz posiadający 51 proc. udziałów, posiada kontrolę nad firmą. Pozostali są na marginesie. Aby nie pozbawić mniejszych krajów UE siły decyzyjnej, dla progu 61,6 proc. przyjęto zasadę, że waga głosu mniej więcej odpowiada sile głosu. Wprowadzenie progu ma zatem zaletę: utrudnia blokowanie uchwał. Jeśli zostałyby przyjęte dotychczasowe, zaakceptowane kiedyś przez Polskę ustalenia Konstytucji Europejskiej, do zawetowania ustawy starczyłyby głosy czterech dużych państw. Zasada podwójnej większości byłaby niekorzystna dla Polski i innych krajów średniej wielkości, m.in. Hiszpanii, Szwecji, Bułgarii.

Tylko mały retusz - Nie znam lepszego systemu. Ten zakłada, że każdy obywatel będzie miał taką samą potencjalną siłę głosu - przekonuje fizyk prof. Karol Życzkowski. Krakowscy uczeni uważają, że zastosowanie "Kompromisu Jagiellońskiego" będzie wymagało uwzględniania dokładnych danych demograficznych, rozwiązania problemu podwójnego obywatelstwa i zagadnień migracji ludności (Niemcy wliczają w "stan posiadania" ponad 7 mln Turków, Polaków itd.). Choć nie zajmują się polityką, uważają jednak, że w przypadku wznowienia przez Unię dyskusji nad systemem liczenia głosów, Polska powinna pozyskać jak najwięcej sprzymierzeńców dla "Kompromisu Jagiellońskiego". Ma on zwolenników we wszystkich liczących się w kraju partiach politycznych.

Małgorzata Iskra

polskagłosowanieue
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)