Pielęgniarki z Koszalina i Białegostoku przerywają okupację
Pielęgniarki ze Szpitala Wojewódzkiego w Koszalinie podpisały płacowe porozumienie z dyrekcją placówki - poinformowała rzeczniczka Szpitala Monika Zaremba. Swój protest zawiesiły też pielęgniarki ze szpitala MSWiA w Białymstoku. W negocjacjach płacowych z dyrektorem ma im pomóc mediator.
05.03.2008 | aktual.: 05.03.2008 17:29
Podpisanie porozumienia w Koszalinie oznacza zakończenie przez pielęgniarki trwającej od ubiegłej środy okupacji sali narad w budynku administracji.
W białostockim szpitalu natomiast, jeśli na mediatora, którym jest prezes jednej z białostockich firm, zgodzi się dyrektor, rozmowy mogłyby się rozpocząć w przyszłym tygodniu. Mediator za pierwszą dobę swojej pracy dostałby 400 złotych, za drugą 300 i 250 za trzecią. Kosztami mają się podzielić obie strony.
Protestujące mają nadzieję, że dyrekcja zaakceptuje mediatora i będzie można przystąpić do negocjacji. Jak mówią pielęgniarki, są pełne optymizmu i wierzą, że mediator pomoże znaleźć rozwiązanie w trudnej sytuacji.
Protestujące mówią, że w sytuacji, gdy udało się znaleźć mediatora, odchodzenie od łóżek pacjentów nie miało sensu. Jest to ustępstwo z naszej strony w kierunku dyrekcji - zaznaczyła przewodnicząca Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych w szpitali Anita Bielonko. Jak dodała, w trakcje negocjacji okaże się, kto i z czego będzie musiał zrezygnować.
Z zawieszenia akcji protestacyjnej zadowolony jest rzecznik szpitala Artur Wnuk. Jak powiedział, ułatwi to funkcjonowanie placówki.
Pielęgniarki chcą 300 złotych podwyżki. W przyszłym roku chcą dojść do zarobków na poziomie 3 tysięcy złotych brutto.
Dyrektor mówi, że na zwiększenie wynagrodzeń będzie pół miliona złotych, ale do podziału na wszystkich pracowników - to jest około 400 osób. Wcześniej jeszcze plan finansowy musi zaakceptować departament Zdrowia MSWiA.
Do negocjacji w sprawie podziału tych pieniędzy zaproszone zostały wszystkie związki zawodowe działające w szpitalu. Rzecznik placówki, Artur Wnuk, mówi, że dyrekcja rozdzieli fundusze według swego uznania tylko w przypadku fiaska rozmów związków.
Gdyby każda z grup zawodowych dostała podwyżkę w wysokości 5% pensji zasadniczej, pielęgniarki dostałyby 50-70 złotych brutto podwyżki, a to ich nie zadowala.