Pielęgniarki pójdą pod Sejm pilnować posłów
Przedstawicielki Ogólnopolskiego Związku
Zawodowego Pielęgniarek i Położnych (OZZPiP) od środy będą znów
prowadziły akcję informacyjną przed gmachem Sejmu - powiedziała przewodnicząca związku Dorota Gardias. W ten sposób siostry
chcą "przypilnować" uchwalenia przez posłów noweli tzw. ustawy
podwyżkowej.
Podobną akcję pielęgniarki przeprowadziły podczas ubiegłego posiedzenia Sejmu. Deklarują, że będą ją ponawiać do czasu uchwalenia nowelizacji ustawy.
Jak powiedziała we wtorek Gardias, tym razem przed gmachem Sejmu "zamieszka" 30-40 pielęgniarek z oddziałów związku w województwach: mazowieckim, małopolskim, podlaskim i kujawsko-pomorskim. Pielęgniarki będą obecne podczas głosowania nowelizacji ustawy, które może odbyć się już w środę.
Siostry miały nadzieję, że jeszcze podczas tego posiedzenia parlamentu przyjęta przez Sejm nowelizacja trafi do Senatu. Gardias powiedziała, że ma jednak informacje, iż tak się nie stanie. Wówczas, jeśli nie dojdzie do samorozwiązania parlamentu, pielęgniarki powrócą przed gmach Sejmu na czas kolejnego posiedzenia.
Projekt nowelizacji popierany przez sejmową komisję zdrowia, którego "pilnują" pielęgniarki, gwarantuje pracownikom służby zdrowia utrzymanie 30-proc. podwyżek uzyskanych w 2006 r. Podnosi także, od października tego roku, we wszystkich szpitalach wskaźnik kosztów świadczeń medycznych z 0,56 do 0,65. Z tym rozwiązaniem nie zgadza się rząd, których chce większej wyceny tylko dla placówek gminnych i powiatowych.
Zgodnie projektem podwyżki, które wypłacono pracownikom służby zdrowia w 2007 r., mają być wliczone do ich wynagrodzenia zasadniczego. Do tej pory dołączane były do pensji jako dodatek. Podwyżki będą, tak jak do tej pory, przekazywane przez NFZ do szpitali tzw. dwoma strumieniami, tj. oddzielnie na świadczenia zdrowotne, które placówka wykonała i oddzielnie na podwyżki. Taki stan rzeczy będzie obowiązywał jednak tylko w przyszłym roku. W roku 2009 i latach następnych środki na utrzymanie podwyżek będą wliczane w sumę kontraktu.
Według rządowego projektu, min. 40% wzrostu kontraktu placówki musi być, pod groźbą sankcji, przeznaczone na wzrost płac pracowników. Kontrolę nad tym ma prowadzić Państwowa Inspekcja Pracy.
Rządowy projekt był przygotowany w lipcu podczas negocjacji związków zawodowych ochrony zdrowia z ministrem zdrowia. Związkowcy nie byli z niego zadowoleni, bo nie gwarantował im podwyżek jeszcze w tym roku, tylko przedłużał istnienie podwyżek uzyskanych rok wcześniej.