PolskaPielęgniarki plotkowały, gdy mężczyzna umierał

Pielęgniarki plotkowały, gdy mężczyzna umierał

Pięćdziesięcioczteroletni Edward W. z Katowic z udarem mózgu godzinę leżał na izbie przyjęć w Górnośląskim Centrum Medycznym w Katowicach-Ochojcu czekając na pomoc, alarmuje "Dziennik Zachodni".

W tym czasie dwie pielęgniarki plotkowały z rejestratorką i raczyły się herbatą. Śmiertelnie chorym zajęły się dopiero po awanturze rodziny. Kiedy wreszcie wezwały lekarza, na pomoc było już za późno. Teraz rodzina oskarża szpital o zaniedbanie i znieczulicę. Miesiąc temu zgłoszono skargę na personel szpitala. Nikt do tej pory nie odpowiedział rodzinie zmarłego.

Edwarda W. przywiozło pogotowie ze zdiagnozowanym udarem mózgu. Miał silny ból głowy i zaburzenie mowy. Lekarz-neurolog skierował go na tomografię. Żona i córka pacjenta przyjechały po godzinie. Po tym co zobaczyły przeżyły szok.

- W pokoju obok dyżurki leżał mój mąż - płacze żona pacjenta, pani Maria. - Prawie nieprzytomny, nawet nie wiem czy mnie już rozpoznał. Był kompletnie mokry, koszulka, spodnie, głowa, wszystko przemoczone, jedna noga zwisała mu z łóżka, głowa była wykrzywiona na bok. - Wpadłam w rozpacz, pobiegliśmy szukać pielęgniarki i lekarza, krzyczeć, wzywać pomocy - łka żona.

Dopiero po tej interwencji pana Edwarda wywieziono na oddział neurologii. Stwierdzono udar z... padaczką, chociaż Edward padaczki nie miał. Dyrektor naczelny szpitala, Wojciech Olszówka już ukarał naganą dwie pielęgniarki Władysławę Ż. i Barbarę L., choć jak przyznaje "powinien je dyscyplinarnie wyrzucić z pracy". Przez rok nie dostaną premii.

- Nie zwolniłem ich, gdyż jednej został rok do emerytury, a kara musi być dla nich taka sama - mówi dyrektor, który zobowiązał się do osobistego przeproszenia rodziny.

- Ta kara jest nieadekwatna do tego co się stało - mówi córka. Edward W. ze szpitala już nie wyszedł, zmarł 10 dni później, nie odzyskawszy świadomości.

Źródło artykułu:PAP

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (0)