Pielęgniarki grożą szpitalowi komornikiem
Część pielęgniarek szpitala w Lubaczowie na
Podkarpaciu zapowiedziała, że będzie dochodzić przez komornika
podwyżek płac, wywalczonych w sądzie. Placówce może grozić to
zamknięciem.
170 pielęgniarek i położnych ze Szpitala Powiatowego w Lubaczowie, oburzonych opóźniającą się wypłatą należnych im ustawowo podwyżek, skierowało sprawy do sądu (chodzi o tzw. ustawę 203 zł). Ten wydał korzystne dla nich wyroki i zadecydował, że powinny otrzymać zaległe pieniądze za 2001 i 2002 r. - w sumie ok. 1 mln zł. Szpital nie ma jednak pieniędzy potrzebnych na wypłatę podwyżek.
"Pieniądze z Narodowego Funduszu Zdrowia pokrywają wyłącznie koszty świadczeń medycznych, a nie podwyżek czy np. zakupu sprzętu" - powiedział dyrektor szpitala Witold Gimlewicz.
Tymczasem niektóre pielęgniarki zapowiedziały już, że zdecydują się dochodzić swych należności przez komornika. Oznacza to, że szpital będzie musiał pokryć także dodatkowe koszty egzekucji. W tej sytuacji niewykluczone stanie się zamknięcie wszystkich oddziałów i przychodni.
"Racje pracowników są słuszne i uzasadnione" - przyznaje dyrektor Gimlewicz, dodając jednak, że muszą oni "wykazać zrozumienie dla trudnej sytuacji". Szef lubaczowskiego szpitala zaproponował pielęgniarkom wypłatę należności, ale w ratach. Każda z nich powinna otrzymać po 1900 zł wraz z odsetkami.