Piekło w pociągu z Warszawy. Skandaliczny komentarz konduktora

O problemach pasażerów pociągu PKP Intercity relacji Warszawa Centralna - Wrocław Główny poinformowała nas czytelniczka Wirtualnej Polski.

Zapełniony ludźmi pociąg wyjechał ze stolicy o godzinie 14:44. Niecałą godzinę później, kiedy na dworze wciąż panowały skwar i duchota, temperatura w zamkniętych wagonach wynosiła aż 38 stopni Celsjusza. Pasażerowie zostali uwięzieni w pociągu z zepsutą klimatyzacją.

Wyczerpani i poirytowani pasażerowie, jak opisuje czytelniczka, próbowali dopytywać konduktora o przyczyny i czas naprawy awarii. Czując się jak w saunie, ktoś zwrócił uwagę, że w takich warunkach ludzie długo nie wytrzymają i zaczną się omdlenia. Jednak odpowiedź konduktora zszokowała pasażerów.

- To będziemy wzywać karetkę i wszyscy będą czekać - miał skomentować konduktor, cytowany przez czytelniczkę WP.

Na dodatek, jak donosi pasażerka, w rozgrzanym pociągu z niedziałającą klimatyzacją nie można było nawet kupić sobie butelki wody. - Nie ma WARS-u ani nawet wózka. Gdy zapytałam, jak to możliwe na takiej długiej trasie, pan powiedział: "z Warszawy do Wrocławia to wcale nie jest taka długa trasa" - opowiada oburzona kobieta.

PKP twierdzi, że do awarii klimatyzacji doszło tylko w jednym wagonie; zaraz po otrzymaniu zgłoszenia została zablokowana w nim sprzedaż rezerwacji miejsc.

- W trakcie ekstremalnych temperatur dochodzi do awarii klimatyzacji bądź jej wydajność znacznie spada, szczególnie w składach zestawionych ze starszych wagonów - mówi dla WP Maciej Dutkiewicz, rzecznik prasowy PKP Intercity S.A. - Sprawa odpowiedzi konduktora została skierowana do wyjaśnienia - dodaje.

Rzecznik wyjaśnia, że każdy pasażer ma prawo i możliwość złożenia reklamacji. Taki wniosek można złożyć w kasach biletowych, za pośrednictwem poczty lub formularza na stronie intercity.pl.

"Wyjątkowo silny wstrząs". Nie ma kontaktu z górnikami

Awantura z udziałem Kaczyńskiego. Jest stanowisko policji