Pięciu żołnierzy USA zginęło w Iraku
Jeden żołnierz piechoty morskiej USA
zginął, a inny został ranny w Iraku wskutek ataku
dokonanego przy użyciu granatów - podały amerykańskie władze
wojskowe.
Oznacza to, że w ciągu ostatnich 24 godzin w Iraku poległo
łącznie pięciu amerykańskich żołnierzy.
Niedzielny atak nastąpił o godzinie 2.35 nad ranem czasu lokalnego (0.35 czasu polskiego) na południe od Bagdadu, w rejonie kontrolowanym przez 1. korpus sił ekspedycyjnych piechoty morskiej. Władze wojskowe poinformowały, że nie mają na razie dalszych wiadomości na temat tego incydentu.
Od 1 maja, kiedy to prezydent George Bush ogłosił zakończenie głównych operacji bojowych, z rąk Irakijczyków zginęło 48 żołnierzy USA. Łączne amerykańskie straty od początku wojny to 163 poległych - o 16 więcej niż w wojnie nad Zatoką Perską w 1991 roku.
Wyrażano nadzieję, że zabicie w ostatni wtorek w Mosulu dwóch synów Saddama Husajna - Udaja i Kusaja - odbierze Irakijczykom zapał do dalszych akcji zbrojnych. Tymczasem ubiegły tydzień okazał się dla Amerykanów najkrwawszy od czasu deklaracji Busha, przynosząc 13 poległych.
Czterech amerykańskich żołnierzy zginęło w sobotę - trzech w wyniku obrzucenia granatami przed szpitalem dziecięcym w mieście Bakuba (70 kilometrów na północny wschód od Bagdadu), a jeden w rezultacie ostrzelania wojskowego konwoju koło więzienia Abu Gurajb tuż na zachód od stolicy Iraku.(iza)