Pięciolatek zadzwonił na numer alarmowy. "Mama i tata cały czas śpią"
- Dzień dobry, mama i tata śpią - zaczął rozmowę pięciolatek z powiatu zgierskiego (woj. łódzkie), który zadzwonił na numer alarmowy. Dziecko w rozmowie z dyspozytorką próbowało wytłumaczyć, gdzie przebywa, podczas gdy w tle słychać było płacz. Policjanci po przybyciu na miejsce zastali tam trójkę małych dzieci i rodziców pod wpływem alkoholu.
- Pięcioletni chłopiec zadzwonił na numer alarmowy 112, informując, że jego rodzice śpią i nie reagują na płacz młodszego brata.
- Policja zatrzymała 29-letniego mężczyznę i 30-letnią kobietę, którzy opiekowali się nim oraz dwójką jego rodzeństwa. Byli pod wpływem alkoholu.
- Usłyszeli zarzuty narażenia dzieci na niebezpieczeństwo, a sąd rodzinny zdecyduje o ich dalszych prawach rodzicielskich.
W czwartek przed południem na numer alarmowy 112 zadzwonił mały chłopiec z jednej z miejscowości w powiecie zgierskim. Podczas rozmowy z dyspozytorką przekazał, że jego rodzice "cały czas śpią", a jego młodszy brat płacze.
Dyspozytorka długo próbowała ustalić z dzieckiem, gdzie przebywa i co dzieje się w domu. Przez ten czas w tle słychać było płacz małego dziecka.
- Dzień dobry, mama i tata śpią już - zaczął maluch, po czym dodał, że jak odejdzie od młodszego brata, to ten "będzie płakać". Na to dyspozytorka dopytywała, czy jego opiekunowie śpią właśnie w tym momencie. - Tak, cały czas - odpowiedział. - Proszę pani... halo, halo, musicie powiedzieć mamie, "obudź się" - kontynuował.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Szkolenia wojskowe w Polsce. Politycy w Sejmie zdradzili, co myślą
"Mama nie chce telefonu mieć"
Dyspozytorka zachęcała następnie dziecko do tego, aby podało telefon swojej matce, na co pięciolatek zareagował, podejmując kolejne próby umożliwienia rozmowy z nią. - Mamusiu ktoś dzwoni, pani dzwoni - słychać było głos malucha. - Daję mamę. Proszę pani, musi pani gadać do mamy ucha, musi pani krzyknąć - przekazywał chwilę potem, po czym stwierdził, że "niestety mama nie może odebrać, ona nie chce telefonu mieć". Potwierdził też, że obok matki jest jego ojciec, który również śpi, a na pytania o płaczącego brata poinformował, że "ma mokrą pieluchę".
Gdy dyspozytorka dowiedziała się od pięciolatka, że ten przebywa w domu, próbował on wytłumaczyć, gdzie mieszka. - Skręcasz w prawo, potem w lewo i biało-czarny dom, ma długi balkon, to my - przekazał. Na pytanie o to, co widać na podwórku, powiedział: - Mamy hulajnogę różową popsutą.
To właśnie ten szczegół doprowadził policjantów do celu. Funkcjonariusze odnaleźli budynek, po czym w oknie zobaczyli machającego do nich chłopca. W domu znaleźli troje dzieci w wieku pięciu i trzech lat oraz dziewięciu miesięcy i ich rodziców - 30-letnią matkę i 29-letniego ojca. Badanie trzeźwości wykazało u nich ponad promil alkoholu w organizmach.
Według relacji policji w domu panował bałagan, a dzieci były widocznie zaniedbane i głodne.
Rodzice zostali zatrzymani, a sąd podjął natychmiastową decyzję o wydaniu dla nich zakazu zbliżania i kontaktowania się z dziećmi. Oboje usłyszeli zarzuty narażenia dzieci na niebezpieczeństwo. Grozi im za to kara nawet do pięciu lat więzienia. Ponadto sąd rodzinny zadecyduje o władzy rodzicielskiej względem dzieci.
Czytaj też:
Źródło: PAP, Łódzka Policja