ŚwiatPięć klanów Saddama rozpracowanych

Pięć klanów Saddama rozpracowanych

Wojska amerykańskie tropiące kierownictwo
partyzantki irackiej są bliskie rozbicia siatki pięciu potężnych
klanów sunnickich, przekazujących pieniądze, broń i instrukcje
najemnym bojowcom i zamachowcom - powiedział w Tikricie
podpułkownik Steve Russell z 4. Dywizji Piechoty USA.

Korzystając ze spadku liczby ataków w tzw. trójkącie sunnickim, żołnierze amerykańscy dopadli w ostatnich tygodniach wielu dowódców partyzanckich i czołowych funkcjonariuszy reżimu Saddama Husajna - łącznie z nim samym.

Do dyspozycji mieli skomplikowane drzewo genealogiczne 250 domniemanych dowódców różnego szczebla z owych pięciu klanów, sporządzone przez amerykański wywiad wojskowy.

Wywiad przez kilka miesięcy gromadził informacje o strukturze i ludziach pięciu klanów złączonych więzami pokrewieństwa z rodziną Saddama Husajna. Klany te, za Saddama stanowiące elitę reżimowej władzy, kierują partyzantką wokół Tikritu, rodzinnego miasta byłego dyktatora, i w innych miastach na północ i na zachód od Bagdadu, leżących w obrębie trójkąta sunnickiego.

Pierwsze informacje uzyskano po aresztowaniu funkcjonariuszy zewnętrznego kręgu ochrony Saddama. W czerwcu, gdy schwytano osobistego sekretarza Saddama, Abida Hamida Mahmuda, człowieka numer cztery na liście 55 ściganych funkcjonariuszy reżimowych, zrobiono kolejny krok naprzód. Udało się ustalić, że funkcje pełnione w podziemiu przez Mahmuda zostały rozdzielone między pięciu-sześciu krewnych z owych pięciu wielkich rodzin.

Jak podała za Russellem agencja Associated Press, jeden z tych krewnych, którego tożsamości nie ujawniono, wpadł w ręce amerykańskie i po przesłuchaniach wskazał miejsce pobytu Saddama. Amerykanie znaleźli byłego dyktatora 13 grudnia w podziemnej kryjówce kilkanaście kilometrów pod Tikritem.

Russell powiedział, że obławy i akcje wywiadu "zdziesiątkowały kilka z tych rodzin". "Wielu ich członków schwytano, niektórzy nie żyją".

Podpułkownik zakomunikował, że po kilku dniach gwałtownych protestów ulicznych, jakimi w Tikricie przyjęto schwytanie Saddama, nasilenie ataków w tym mieście gwałtownie spadło.

Russell ostrzegł jednak, że chociaż aresztowanie dowódców najwyższego i średniego szczebla pozbawiło bojowców ważnego wsparcia i doprowadziło do spadku liczby ataków, nie spowoduje to wygaśnięcia partyzantki. Amerykańskie źródła oficjalne wskazują, że w walkach z siłami koalicyjnymi uczestniczą także komórki i grupy działające samodzielnie, niezależne od jakiejkolwiek struktury dowódczej.

Najnowszym tego dowodem były sobotnie ataki na bazy sił koalicyjnych i siedzibę lokalnych władz irackich w Karbali. Zginęło tam 19 osób, w tym siedmiu żołnierzy koalicyjnych (pięciu bułgarskich i dwóch tajlandzkich), a prawie 200, w tym dwóch Polaków, odniosło rany.

Wojsko amerykańskie nadal poluje na Izzata Ibrahima al-Duriego, jednego z zastępców Saddama i obecnie najwyższego rangą funkcjonariusza reżimowego pozostającego jeszcze na wolności. Nagroda za jego głowę wynosi 10 mln dolarów, choć niektórzy iraccy szejkowie (przywódcy) mówią, że nie jest on teraz najważniejszy, a inni twierdzą, że ciężko choruje.

Inną oznaką, że niedawne amerykańskie operacje zbrojne przeciwko partyzantom przynoszą skutek, są doniesienia, iż bojowcy rozporządzają coraz gorszą bronią.

_ "Skończył się czas fabrycznie nowych, dobrze naoliwionych karabinków AK-47 i ręcznych granatników przeciwpancernych"_ - powiedział Russell. - "Od czasu do czasu znajdujemy je nadal, ale nie tak wiele jak kiedyś. Przeważa broń starsza, brudniejsza i mniej sprawna".

Amerykański dowódca podał, że z informacji przenikających do sił koalicyjnych wynika, iż wzrosła też cena, jaką dowódcy partyzantki muszą płacić najemnym bojowcom za przeprowadzenie ataku. Kiedyś wystarczało około 250 dolarów, a teraz stawka sięga nawet 1000 dolarów.(iza)

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)