Petycja na stronach Białego Domu. Chcą odwołania Mosbacher
Na oficjalnym portalu Białego Domu pojawiła się petycja wzywająca do odwołania amerykańskiej ambasador w Polsce Georgette Mosbacher. Jeśli inicjatywa zbierze 100 tysięcy podpisów, Biały Dom będzie zobowiązany zająć stanowisko w sprawie.
Petycja została zamieszczona na platformie We the People, za pomocą której internauci mogą składać apele skierowane do administracji prezydenta USA w dowolnych sprawach.
"Jako obywatele demokratycznego państwa prawa, dla którego suwerenność jest jedną z najwyższych wartości, nie akceptujemy sytuacji w której reprezentant innego państwa wywiera wpływ na naszą politykę wewnętrzną, ostentacyjnie łamiąc protokół i okazuje brak szacunku dla gospodarza" - czytamy w tekście petycji.
Autorem inicjatywy jest Maciej Cudera, Polak mieszkający w Anglii. Jak tłumaczy w rozmowie z WP, chciał w ten sposób okazać sprzeciw wobec łamania przez ambasador USA protokołu dyplomatycznego (przywołuje tu artykuł 41. Konwencji Wiedeńskiej o stosunkach dyplomatycznych, mówiący o nieingerencji w sprawy wewnętrzne) oraz "dyplomatycznym upokorzeniu" Polski.
- Wobec braku stanowczej reakcji ze strony polskiego rządu postanowiłem dać sobie i innym Polakom szansę na okazanie sprzeciwu wobec tych praktyk - mówi Cudera.
Przeczytaj również: Burza po liście ambasador USA. Bartłomiej Sienkiewicz: to po prostu Bantustan
Jak dodaje, zdaje sobie sprawę, że szanse na spełnienie jego żadań są nikłe.
- Mam świadomość, że skoro administracja prezydenta Trumpa wyraziła jednoznaczne poparcie dla ambasador to trudno oczekiwać, by nawet 100 tys. podpisów miało nagle to zmienić. Dla mnie ta inicjatywa ma przede wszystkim wymiar symboliczny - mówi Cudera. - Uważam, że skoro polityczni przywódcy państwa polskiego nie potrafią szanować samych siebie, a co za tym idzie bronić interesów Polski i Polaków, to społeczeństwo musi w jakiś sposób zareagować. A skoro USA udostępnia demokratyczne narzędzie to grzechem byłoby nie skorzystać - dodaje.
Przeczytaj również: List Mosbacher to samowolka? Dyplomaci rozwiewaja wątpliwości
Petycja może jednak odnieść pewien skutek. Jeśli podpisze się pod nią 100 tysięcy internautów, administracja Trumpa będzie zobowiązana odnieść się do jej treści. Wirtualny podpis może złożyć każdy, kto ma powyżej 13 lat i założy konto na portalu Białego Domu. Jak dotąd jednak inicjatywa zebrała jedynie 2 tysiące podpisów.
W przeszłości zdarzało się, że nawet frywolne petycje doczekiwały się oficjalnej reakcji. Było tak np. w 2013 roku, kiedy administracja Baracka Obamy odpowiedział na apel fanów Gwiezdnych Wojen o zbudowanie Gwiazdy Śmierci. Odpowiedź była negatywna, z uwagi na astronomiczny koszt i fakt, że Stany Zjednoczone "nie popierają wysadzania planet w powietrze". W 2012 roku Biały Dom odpowiedział też - również odmownie - na całkiem poważną petycję o uruchomienie międzynarodowego śledztwa w sprawie katastrofy smoleńskiej. Inna smoleńska inicjatywa, wniesiona w kwietniu przez narodowca Mariana Kowalskiego, nie zebrała wymaganej liczby podpisów.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl