PolskaPerfumy w mikrofalówce, czyli gdzie ukryć prezenty...

Perfumy w mikrofalówce, czyli gdzie ukryć prezenty...

Piwnica, strych, bagażnik samochodu, a
nawet... mikrofalówka i pusty ul. Rodzice dwoją się i troją, by
skutecznie ukryć prezenty przed pociechami - pisze "Dziennik
Łódzki".

Perfumy w mikrofalówce, czyli gdzie ukryć prezenty...
Źródło zdjęć: © Jupiterimages

24.12.2007 | aktual.: 24.12.2007 02:35

Większość maluchów, niczym wytrawni detektywi, przetrząsa w poszukiwaniu upominków wszystkie możliwe zakamarki. Sześcioletni Mikołaj, syn prokuratora Wojciecha Górskiego, naczelnika biura ds. przestępczości zorganizowanej Prokuratury Krajowej w Łodzi, nie ma pojęcia, że wymarzone zabawki czekają na niego w garażu.

Interaktywny pies Bobi jest fantastyczny. Szczeka, daje łapę i merda ogonem- mówi prokurator Górski, który ostatnio więcej czasu zaczął spędzać w składziku z drewnem. I zapewnia: syn nie wytropi prezentów, bo są upchnięte głęboko, między motocyklami, skuterami, a drewnem do kominka.

Państwo Jabłońscy, właściciele domu z ogrodem pod Krakowem ciągle muszą wymyślać nowe skrytki. Ich dwaj synowie przeszukują wszystkie zakamarki blisko 200-metrowej willi. W tym roku schowali prezenty dla chłopców w ulu, który postawili dla dekoracji w ogrodzie. Mają nadzieję, że niesforne bliźniaki tam nie zajrzą - pisze dziennik.

Gdańszczanin Marcin Nowicki jest kierowcą w międzynarodowej firmie przewozowej. Z ostatniej przed świętami trasy do Niemiec przywiózł 10-letniej córce specjalny zestaw kosmetyków dziecięcych: mydełko, perfumy i lakier do paznokci. Ukrył gwiazdkowy prezent w pralce i zamaskował ręcznikiem. Miał pecha. Żona dorzuciła kilka innych rzeczy i nastawiła pralkę. Mydło się spieniło, a dozownik perfum zatkał. Wczoraj Nowicki ruszył do polskich drogerii, żeby "odtworzyć" zestaw dla małej elegantki.

Więcej szczęścia miał warszawianin Marcin Stasiński, który ukrył perfumy dla żony w mikrofalówce. Dyskutowali o ostatnich świątecznych zakupach, kiedy kobieta wpakowała do kuchenki zapiekankę na kolację. Rzuciłem się jak szalony, żeby ją wyłączyć. Do eksplozji nie doszło, ale z niespodzianki nici. Teraz muszę dokupić żonie jakiś drobiazg - mówi pan Marcin.

Sztukę podrzucania prezentów opanował do perfekcji piłkarz i publicysta sportowy Jan Tomaszewski: zawsze wysyłałem córki, aby wyglądały na pierwsza gwiazdkę, a sam pędziłem do bagażnika po prezenty i zostawiałem je na wycieraczce. Z doświadczenia wiem, że prezenty, jeśli są schowane w szafie, natychmiast były odnajdywane.

Poseł Tadeusz Cymański prezenty schował w domowej piwnicy. Inne schowki są już "spalone" - rozkłada ręce. Za to prof. Jan Krysiński, rektor Politechniki Łódzkiej twierdzi, że idealne miejsce do chowania prezentów jest za książkami. Gorąco polecam biblioteczkę. Za grubymi książkami miewałem magazyn gier, klocków i zabawek - tłumaczy "Dziennikowi Łódzkiemu" prof. Krysiński. (PAP)

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)