Pełnomocnik rodziny: dawna opinia o niepoczytalności P. nic nie przesądza
Uznanie Dariusza P. podejrzanego o zabójstwo żony i czworga dzieci za niepoczytalnego w poprzednich sprawach karnych nie oznacza, że taką samą opinię biegli wydadzą o nim w postępowaniu dotyczącym śmierci jego bliskich - uważa pełnomocnik rodziny ofiar Bartosz Sapota.
07.04.2014 | aktual.: 07.04.2014 16:57
Dariusz P. jest podejrzany o podpalenie w ub. roku domu w Jastrzębiu Zdroju i zabicie w ten sposób żony i czworga dzieci. Mężczyzna został zatrzymany i aresztowany pod koniec marca. Kilka dni temu wyszło na jaw, że P. w przeszłości miał kłopoty z prawem, chodziło o sprawy gospodarcze. Unikał kary, bo biegli po badaniach ambulatoryjnych, uznawali go za niepoczytalnego.
- Pragę podkreślić, że to, że ktoś w jednym postępowaniu został uznany za niepoczytalnego i zostało to postępowanie umorzone w trybie art. 31 kodeksu karnego nie oznacza, że w jakiejkolwiek innej sprawie ten sam artykuł musi mieć zastosowanie. To nie są równoznaczne ze sobą rzeczy - oświadczył Sapota podczas spotkania z dziennikarzami.
Pytany, czy rodzina P. wiedziała o tym, że mężczyzna leczył się psychiatrycznie, pełnomocnik odpowiedział: - Nie było im wiadomo nic na ten temat. Pan Dariusz P. i pani Joanna P. (zmarła w pożarze żona) nie zwykli informować rodziny na temat swoich kłopotów.
Dziennikarze pytali pełnomocnika o stan 17-letniego Wojciecha - jedynej osoby, która ocalała z tragicznego pożaru. Sapota powiedział, że na temat jego kondycji psychicznej mogliby wypowiedzieć się biegli, on sam może jedynie powiedzieć, że chłopak jest "przygnieciony całą sytuacją i stara się zachować pewną normalność".
Nastolatek przebywa w szkole z internatem w innym mieście. Ma kontakt z dziadkami i z częścią rodziny ze strony matki. Był niedawno w prokuraturze, podobnie jak inni członkowie rodziny, gdzie przekazano im informacje na temat dalszego trybu postępowania.
Sapota powiedział, że pokrzywdzeni i ich pełnomocnik nie mieli dotychczas dostępu do akt śledztwa, na razie o to nie zabiegali. Zaznaczył, że pokrzywdzeni są zadowoleni z pracy prokuratora.
Fundacja "Dura lex, sed lex" reprezentuje rodzinę ze strony żony Dariusza P. Sapota, pytany, czy opieką zostanie też objęta rodzina ze strony podejrzanego, odpowiedział, że taką propozycję także tym osobom złożono. - Na chwilę obecną nie złożyli jeszcze pełnomocnictw - powiedział.
W pisemnym oświadczeniu, odczytanym przez Sapotę, rodzina żony Dariusza P. podziękowała przedstawicielom "większości mediów" za uszanowanie ich prawa do prywatności. "Rodzina jest wdzięczna, że pozwalacie państwo na przeżywanie tego trudnego czasu bez kamer i blasku fleszy. Serdecznie prosimy o dalsze zachowanie wysokiego poziomu profesjonalizmu i niekontaktowanie się z rodziną" - napisano w oświadczeniu.
Pokrzywdzeni powtórzyli, że zależy im na poznaniu prawdziwego przebiegu tragicznych wydarzeń. Rodzina zarazem zaznaczyła, że nie jest zainteresowana innymi sprawami Dariusza P., które były prowadzone przez organy ścigania, a nie mają bezpośredniego związku z tragicznym w skutkach pożarem. Dlatego pokrzywdzeni nie będą komentowali doniesień mediów na ten temat.
Jak sygnalizowała wcześniej prowadząca śledztwo Prokuratura Okręgowa w Gliwicach ws. pożaru i śmierci pięciu osób z całą pewnością zostanie zlecona kompleksowa opinia na temat poczytalności podejrzanego. Będzie sporządzona na podstawie obserwacji, która potrwa zapewne kilka tygodni. Osoba uznana za niepoczytalną nie podlega odpowiedzialności karnej.
Prokuratura zarzuciła mężczyźnie zabójstwo pięciu osób, a także usiłowanie zabójstwa szóstej osoby - syna Wojtka. Motywem zbrodni miała być chęć uzyskania pieniędzy z ubezpieczenia - Dariusz P. miał na krótko przed tragedią wykupić polisy ubezpieczeniowe na członków rodziny. Według mediów P., który prowadził zakład produkujący meble, miał poważne długi.
Pożar miał miejsce 10 maja ub.r. w domu jednorodzinnym, gdzie mieszkała 7-osobowa rodzina. Powierzchnia pożaru była niewielka - ok. 15 m kw. Jego ognisko znajdowało się na piętrze, paliła się część schodów i szafa. Jak wykazała sekcja zwłok, przyczyną śmierci ofiar było zatrucie tlenkiem węgla.