Peer Steinbrueck w pojedynku telewizyjnym zarzucił Angeli Merkel marazm
Kandydat SPD na kanclerza Peer Steinbrueck ostrzegł w pojedynku telewizyjnym z szefową rządu Angelą Merkel, że jej ponowny wybór oznaczać będzie kolejne cztery lata marazmu. Według ARD bezpośrednią konfrontację wygrał nieznacznie Steinbrueck.
Telewizja publiczna ARD poinformowała, że występ Steinbruecka uznało za bardziej przekonujący 49 proc. telewidzów; zdaniem 44 proc. bardziej przekonująca była Merkel. W telefonicznym sondażu wzięło udział 1058 telewidzów.
- Moim celem jest przezwyciężenie panującego w kraju marazmu - powiedział podczas dyskusji przed kamerami Steinbrueck, apelując do wyborców, by "nie dali się uśpić".
- Mój plan dla Niemiec brzmi: kraj będzie tym silniejszy im bardziej będzie sprawiedliwy - mówił 66-letni socjaldemokrata, krytykując politykę gospodarczą i społeczną koalicyjnego rządu CDU/CSU-FDP kanclerz Merkel.
Steinbrueck wytknął szefowej rządu, że w wyniku jej polityki Niemcy stały się krajem o największej w Europie liczbie osób o niskich dochodach. Podkreślił, że każdy, kto pracuje w pełnym wymiarze godzin, powinien móc utrzymać się ze swojej pensji. Jak zaznaczył, siedem milionów pracowników zarabia mniej niż 8,50 euro na godzinę, a 1,4 mln osób musi łatać swój budżet pomocą społeczną.
Steinbueck zapowiedział podwyżkę podatków dla najlepiej zarabiających. Wpływy mają zostać przeznaczone na oświatę, infrastrukturę i ograniczenie zadłużenia państwa. Kandydat SPD chce podnieść najwyższą stawkę podatku dochodowego z 42 do 49 proc. dla osób zarabiających co najmniej 100 tys. euro rocznie. "Katastrofą" nazwał sposób wprowadzenia reformy energetycznej, polegającej na zastąpieniu energii atomowej energią ze źródeł odnawialnych. Wzrost cen energii elektrycznej w wyniku tej reformy wywołał duże niezadowolenie wśród obywateli Niemiec.
Merkel broniła sukcesów swego rządu w minionych czterech latach. - Niemcy są motorem wzrostu, są filarem stabilności - podkreśliła, dodając, że jej rząd "dobrze poradził sobie z problemami". Wskazała na ograniczenie bezrobocia, szczególnie wśród osób młodych. Ostrzegła, że podwyżka podatków narazi na szwank miejsca pracy.
Steinbrueck zarzucił swej rywalce błędną politykę wobec krajów na południu Europy, ostrzegając przed stosowaniem "maczugi konsolidacji". - Oczywiście konsolidacja budżetów jest konieczna, ale nie należy stosowań dawki śmiertelnej - powiedział odnosząc się do polityki zaciskania pasa forsowanej przez Merkel wobec Grecji, Hiszpanii i Portugalii.
W kwestii dotyczących kryzysu w Syrii obaj politycy zademonstrowali zgodność poglądów odrzucając zdecydowanie możliwość udziału Bundeswehry w interwencji zbrojnej przeciwko reżimowi Baszara el-Asada. Merkel zapewniła, że podczas szczytu G20 w przyszłym tygodniu w Petersburgu będzie nakłaniała prezydenta Rosji Władimira Putina do zmiany stanowiska w sprawie rezolucji Rady Bezpieczeństwa ONZ.
Półtoragodzinny pojedynek trwał 90 minut; zadawanie pytań politykom powierzono czwórce dziennikarzy ze stacji publicznych i prywatnych. Dyskusja prowadzona była w tonie rzeczowym, bez ataków personalnych.
Zdaniem mediów bezpośredni pojedynek przed kamerami telewizyjnymi był dla Steinbruecka ostatnią szansą na zniwelowanie przewagi koalicji rządowej CDU/CSU-FDP nad jego sojuszem SPD-Zieloni. Merkel nie wyraziła zgody na większa liczbę takich spotkań. Urzędująca szefowa rządu unikała dotychczas bezpośredniej konfrontacji z rywalem - nie atakowała go, a nawet starała się nie wymieniać jego nazwiska.
Aktualne sondaże dają kierowanej przez Merkel koalicji chadeków i liberałów około 10 punktów przewagi nad przeciwnikami ze Steinbrueckiem na czele. Szanse opozycji na sukces wzrosłyby w przypadku rozszerzenia sojuszu o lewicę Die Linke, jednak zarówno socjaldemokraci, jak i Zieloni wykluczają w skali całego kraju koalicję z postkomunistami ze względu na ich nieobliczalność w polityce zagranicznej. Na szczeblu landów (krajów związkowych) koalicja SPD-Lewica rządzi w Brandenburgii.
Merkel zadeklarowała po raz kolejny zamiar kontynuowania po wyborach obecnej koalicji rządowej CDU/CSU i FDP, jeżeli pozwoli na to arytmetyka wyborcza.
Steinbrueck wykluczył natomiast możliwość ponownego utworzenia rządu wspólnie z CDU. Partie chadeckie i SPD tworzyły rząd w latach 2005-2009 z Merkel jako kanclerzem i Steinbrueckiem na stanowisku ministra finansów.
Steinbrueck liczy przede wszystkim na przekonanie wyborców niezdecydowanych, którzy stanowią ponad 20 proc. wszystkich uprawnionych do głosowania. W sondażu ARD 54 proc. niezdecydowanych uznało socjaldemokratę za bardziej przekonywającego niż Merkel.