Paweł Piskorski i Stanisław Janas: to skandal, ale nie po stronie dziennikarzy ani żołnierzy
Sprawa rakiet Roland znalezionych w Iraku to skandal, ale nie po stronie dziennikarzy czy szeregowych zołnierzy – powiedział Paweł Piskorski z Sejmowej Komisji Spraw Zagranicznych. Chcemy, by dwie komisje wyjaśniły, dlaczego niesprawdzone informacje przekazano dziennikarzom – dodał Stanisław Janas, przewodniczący Sejmowej Komisji Obrony Narodowej.
07.10.2003 | aktual.: 07.10.2003 10:40
Sygnały Dnia: Te komisje (Sejmowa Komisja Spraw Zagranicznych i Sejmowa Komisja Obrony Narodowej), jak rozumiem, chcą się zainteresować sprawą i dowiedzieć się, jak to było naprawdę z tymi rakietami, tak?
Stanisław Janas: Tak, tę sprawę trzeba wyjaśnić. Co prawda premier powiedział, że sprawa jest zamknięta po rozmowie z panem Chirakiem, ale ona może na arenie międzynarodowej jest zamknięta, pozostaje sprawa wyjaśnienia przyczyn tego typu komunikatów z Polski, przyczyn w Polsce. Stąd decyzja powołania specjalnego posiedzenia dwóch Komisji: Spraw Zagranicznych i Obrony Narodowej w celu wyjaśnienia tych spraw. Ponieważ to jest dla mnie trochę zdumiewające, że rzecznik Ministerstwa Obrony Narodowej przekazuje informację tak ważną w skali międzynarodowej, a jak się później okazuje, nie do końca sprawdzoną. Kwestia autoryzacji jest dla mnie również dziwna, jako że to jest procedura, która obliguje rzecznika MON do autoryzacji wszystkich wypowiedzi, ponieważ on reprezentuje Ministerstwo Obrony Narodowej, chyba że oświadcza, że mówi to w swoim imieniu.
Sygnały Dnia: Ale nie powiedział tego. No bo na razie jest to tak, panowie, że winni są żołnierze, bo błędnie ocenili datę produkcji, no i my, dziennikarze, też jesteśmy winni, bo dowiedzieliśmy się od żołnierzy i potem puściliśmy te informację w świat. Nie brzmi to zbyt poważnie, panie pośle, przyzna pan.
Paweł Piskorski: To jest największy skandal, ale nie po stronie dziennikarzy czy szeregowych żołnierzy, którzy mają prawo nie posiadać kompetencji w odczytywaniu szczegółowych, specjalistycznych oznaczeń na rakietach, tylko największy skandal dotyczący procedury funkcjonującej na styku polskiego rządu i sił zbrojnych. Jeśli przyjmiemy, a jest to oczywiste, że jest to sprawa niezwykłej wagi, tzn. że upublicznienie tego rodzaju informacji, że Francja mogła dostarczać w czasie embargo rakiety do Iraku, co ma gigantyczną w sensie politycznym siłę bomby atomowej na arenie politycznej, to dopuszczenie do tego, że takie informacje bez sprawdzenia ich prawdziwości wychodzą z ust funkcjonariuszy publicznych jest absolutnym skandalem. I my musimy przede wszystkim zająć się procedurą, żeby tego rodzaju sytuacja nie mogła mieć miejsca. To jest oczywiste, że dziennikarze szukają tematów i szukają informacji, jest oczywiste, że żołnierze nie muszą znać oznaczeń. I kluczem jest to, kto jest między szeregowym żołnierzem
a dziennikarzami, którym się przekazuje informacje. Tu, niestety, ta procedura wywołała gigantyczną perturbację na arenie międzynarodowej i ja chciałbym wierzyć, że ona się na arenie międzynarodowej zakończyła, jak mówi Leszek Miller, ale nie wierzę w to. Uważam, że ona będzie się czkawką odbijać przy różnych negocjacjach i przy poruszaniu polskiej wiarygodności w sensie obronnym przez lata, przez lata.
Stanisław Janas: Ja się, oczywiście, zgadzam z tym, co tutaj pan poseł Piskorski twierdzi, że żołnierze mają prawo się mylić, ponieważ jest to kwestia odczytywania tylko informacji na tych rakietach, a dopiero eksperci powinni przeanalizować te napisy, stwierdzić autorytatywnie, jaka jest prawda.
Sygnały Dnia: Ale przecież są oficerowie Wojskowych Służb Informacyjnych na miejscu. To się działo poza ich wiedzą? Nikt ich o tym znalezisku nie poinformował?
Stanisław Janas: Na to pytanie dzisiaj nie jesteśmy w stanie odpowiedzieć. Po to między innymi chcemy zwołać połączone Komisje i wyjaśnić te sprawy. Też jest dla nas zastanawiające, dlaczego politycy tak bardzo szybko podchwycili, chociaż bardzo ostrożnie, że to jest tylko prawdopodobieństwo. Otóż generał Tyszkiewicz nie powinien winić mediów, ponieważ media właśnie od tego są, żeby przekazywać informacje, przekazywać fakty, a takie przekazały informacje, jakie otrzymały. Więc tę sprawę należałoby wyjaśnić. Myślę, że też zasadnym jest sprawdzenie tych procedur, czy procedury są właściwe. Jeśli nie, to natychmiast trzeba je zmienić.