PublicystykaPaweł Lisicki: Kłamstwo kłamstwu nierówne? Transgresja i pamięć świadków

Paweł Lisicki: Kłamstwo kłamstwu nierówne? Transgresja i pamięć świadków

Czasami, przyglądając się przebiegowi debaty publicznej w Polsce (i nie tylko), myślę, że śnię. Szczypię się zatem raz w jeden, raz w dugi policzek, a mara nie ustępuje. I tak jest teraz, kiedy pojawił się spór Izraela z Polską.

Paweł Lisicki: Kłamstwo kłamstwu nierówne? Transgresja i pamięć świadków
Źródło zdjęć: © East News
Paweł Lisicki

31.01.2018 | aktual.: 31.01.2018 14:13

Chodzi o ustawę o IPN penalizującą używanie określenia "polskie obozy śmierci" i przypisywanie narodowi polskiemu udziału w Holocauście. Otóż dziwnym zrządzeniem losu przeciw ustawie zaczęli najgłośniej i najbardziej stanowczo protestować Żydzi i to powołując się na… wolność słowa!

Tak, kto nie wierzy niech przeczyta jeszcze raz to zdanie, weźmie głęboki oddech i chwilę się zastanowi: najcięższe działa przeciw Polsce i nowej ustawie zaczęli wytaczać ci, którzy od samego początku zawsze byli największymi zwolennikami stosowania prawa przeciw tzw. kłamcom oświęcimskim. To jest dopiero kamuflaż. Toż to zmiana ról, strojów, konwencji. Hipokryzja i dwulicowość w stanie czystym, powiedziałbym, gdyby nie to, że oba słowa już wyświechtane i zużyte. Co zatem pozostaje? Może transgresja? Niech będzie, że to transgresja.

Wolność słowa największą wartością

Do tej pory zawsze byłem, szczerze mówiąc, wielkim zwolennikiem wolności słowa. Myśl o jej ograniczeniu, o tym, żeby określonego poglądu, opinii czy twierdzenia miało bronić państwo i jego polityka, napawała mnie niemal wstrętem.
Jak to, myślałem, swoboda dyskusji, wolność poglądów, choćby głupich i bezsensownych, to największa wartość społeczeństwa liberalnego.

Niech prawda broni się sama, niech wygrywa na wolnym rynku argument mocniejszy, teza silniejsza, lepiej uzasadniona i bliższa prawdzie. Sama ludzka myśl się obroni. Zdrowy rozsądek, jak pokazywali już starożytni, jest na tyle równo rozłożony wśród ludzi, że wystarczy w niczym nie przeszkadzać, a kłamcy, oszuści i demagodzy będą przegrywać.

Dziś nie jestem już tego taki pewien. Dziś, kiedy patrzę na antypolską kampanię tylu różnych środowisk, które nagle przywdziały strój obrońców swobody wypowiedzi, zaczynam myśleć, że sprawa nie jest taka prosta. Że istnieje związek między działalnością państwa i stanowionego przezeń prawa, a wynikiem dyskusji społecznej.

A teraz owa transgresja w stanie czystym. Izraelska dziennikarka Lahav Harkov 14 razy wpisała na Twitterze frazę "Polish death camps" (polskie obozy śmierci), po czym opublikowała informację otrzymaną z Twittera, że nie narusza to zasad serwisu. Nie znam jej. Na zdjęciu robi wrażenie sympatyczne, trudno podejrzewać, że za jej ciepło uśmiechniętą twarzą kryją się niecne zamiary. Może nie. Może to tylko głupota. Bo jak to musi być: napisać 14 razy (a może i 14 razy 14) kłamstwo i być z tego powodu dumnym? I jeszcze opowiadać, że robi się to w "w imię wolności słowa", którą ogranicza polski rząd.

Nie karać więzieniem za słowa?

Ach tak, czyli zdaniem pani Harkov na tym właśnie polega ograniczenie wolności? Pięknie. Idźmy dalej. Oto następni obrońcy wolności słowa, pełnej, absolutnej, powszechnej. "Jako świadkowie oraz jako potomkowie Żydów i Żydówek zamordowanych w Holokauście sprzeciwiamy się temu kłamliwemu określeniu [polskie obozy śmierci]. Nie możemy jednak zgodzić się na karanie więzieniem za słowa” – piszą przedstawiciele polskich Żydów.

Tak, proszę to wszystko raz jeszcze przeczytać: oto wielu Izraelczyków i polskich Żydów nagle "nie może zgodzić się na karanie więzieniem za słowa". Paradne.

A któż to pierwszy wymyślił pojęcie kłamstwa oświęcimskiego i kto pierwszy wprowadził je do obiegu prawnego? Jakie inne państwo, jak nie Izrael i jakie inne stowarzyszenia, jak nie żydowskie, używają swoich wpływów, by w poszczególnych państwach wprowadzić kary za "kłamstwo oświęcimskie"? Do licha, czy owi żydowscy politycy, dziennikarze, publicyści teraz twierdzący, że karą za słowo nie może być więzienie, nigdy nie słyszeli o sprawach sądowych Davida Irvinga? Nie zetknęli się z kwestią różnej maści negacjonistów, jak Robert Faurisson we Francji czy Albert Szabo na Węgrzech, odrzucających istnienie komór gazowych albo podważających skalę zbrodni na Żydach?

Co z negacjonistami?

Do tej pory myślałem, że osobliwe te typy nie zasługują na karę za słowo, wystarczy wykazywać im głupotę i ignorancję. Wierzyłem, że społeczna niechęć wystarczy. Do tej pory wszystkie niemal znaczące środowiska żydowskie utrzymywały jednak, że, przeciwnie, kara za słowo się należy. Że tacy ludzie, tak jawnie przeczący prawdzie, zasługują na ściganie i więzienie! A teraz cóż za nawrócenie! Cóż za zmiana podejścia. Co za łaska na nich nagle spłynęła, która każe im mówić, że "za słowa nie wolno karać więzieniem". Rozumiem, że krok po tym oświadczeniu polscy Żydzi, pani Harhov i sprzyjający jej izraelscy politycy, podejmą kampanię na rzecz zniesienia paragrafu o kłamstwie oświęcimskim we wszystkich krajach UE. Brawo. Do dzieła. Już nie mogę się tego doczekać.

Ale wiem, nie doczekam się. Bo - i to jest ukryta i nigdy niewypowiedziana prawda - kłamstwo kłamstwu nierówne. Nasi izraelscy i żydowscy przyjaciele nie chcą karać więzieniem za użycie zwrotu "polskie obozy śmierci", ale chcą karać za odrzucanie Holocaustu i podważanie skali cierpienia żydowskiego.

A teraz eksperyment

Pani Harkov bardzo się cieszy z tego, że napisała "Polskie obozy śmierci". Niech napisze: "Żydów zginęło znacznie mniej niż 6 milionów". Albo: "Bez udziału Judenratów i policji żydowskiej zginęłoby znacznie mniej Żydów". Albo, jeszcze mocniej, niech zacytuje tezy Faurissona. Niech napisze to 14 razy i poczekamy, co się będzie działo. Niech zrobi to w Izraelu i niech pozwoli, by jej wpis następnie był powielany w krajach UE, a politycy żydowscy niech staną w jego obronie. I wtedy jak to zrobi ona i jak to zrobią inni publicyści i działacze żydowscy, będziemy mogli na poważnie rozmawiać o wolności słowa. Wtedy i ja ogłoszę, że polska ustawa jest bez sensu, bo "karą za słowo nie może być więzienie".

A dopóki tego nie zrobią, uważam ich oświadczenia i opinię tylko za sprytną próbę zachowania status quo: były lepsze i gorsze zbrodnie, lepsze i gorsze kłamstwa. Jest lepiej i gorzej chroniona pamięć o ofiarach. Nasza, żydowska, jest lepsza. I wy, Polacy, nie macie prawa chronić tak swojej pamięci, jak robimy to my, Żydzi.

Paweł Lisicki dla WP Opinie

Poglądy autorów felietonów, komentarzy i artykułów publicystycznych publikowanych na łamach serwisu WP Opinie nie są tożsame z poglądami Wirtualnej Polski. Serwis WP Opinie opiera się na oryginalnych treściach publicystycznych pisanych przez autorów zewnętrznych oraz dziennikarzy WP i nie należy traktować ich jako wyrazu linii programowej całej Wirtualnej Polski.

Źródło artykułu:WP Opinie
felietonizraelholokaust
Zobacz także
Komentarze (0)