Patryk Jaki zabrał głos ws. nagród. I uderza w Hannę Gronkiewicz-Waltz
Nie milknie afera wokół nagród przyznanych przez byłą premier Beatę Szydło. Patryk Jaki przyznał, że premię oddał. Wykorzystał również okazję, by skrytykować prezydent Warszawy.
W środę Beata Mazurek oświadczyła dziennikarzom, że "poza jedną osobą, z którą nie ma kontaktu i trzema, które nie są czynnymi politykami - nagrody zostały zwrócone". O sprawę wysokich premii został zapytany Patryk Jaki podczas konferencji prasowej dotyczacej prac komisji weryfikacyjnej.
- Ja nie mam z tym żadnego problemu, ja opublikowałem swoje przelewy - odparł wiceminister sprawiedliwości i jednocześnie kandydant Zjednoczonej Prawicy na stanowisko prezydenta stolicy.
- Nasze nagrody (...) zostały chyba wszystkie zwrócone. Moje nagrody - według billboardów Platformy - to jest 32 tys. złotych. To jest tyle, ile w ciągu miesiąca z publicznych pieniędzy wydzwoniła Hanna Gronkiewicz-Waltz - dodał.
To jednak nie wszystko. Patryk Jaki zwrócił się bezpośrednio do dziennikarzy. - Czy przedstawiciele stacji TVN zapytali panią prezydent, czy oddała te pieniądze? Bo ja oddałem - skwitował polityk
Przypomnijmy: na początku stycznia pojawiła się informacja o wysokim rachunku za telefon służbowy Hanny Gronkiewicz-Waltz. Suma opiewała na 49 tysięcy złotych.
- W związku z delegacjami pani prezydent, które są poza Unią Europejska, połączenia są o wiele droższe. Rzeczywiście miała dużo wyjazdów służbowych m.in. do Nowego Jorku. Do tej kwoty trzeba naliczyć też np. Internet. Bez względu na to, czy jest w Warszawie, delegacji, nad morzem, czy na zwolnieniu w domu, zawsze pracuje i zarządza dwumilionową metropolią - tłumaczył wówczas rzecznik stołecznego ratusza Bartosz Milczarczyk w rozmowie z WawaLove.pl.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl