Patryk Jaki zaatakował Platformę. Powód: znaki drogowe
Kandydat PiS na prezydenta Warszawy postanowił uderzyć w swojego głównego rywala Rafała Trzaskowskiego oraz jego ugrupowanie. Za pretekst posłużyły mu znaki drogowe tymczasowo regulujące ruch w stolicy.
Oburzenie polityka wywołały znaki zakazu postoju, które stanęły na trasie kolejnego "marszu wolności" zorganizowanego przez Platformę Obywatelską. Wspomniany zakaz nie będzie obowiązywał jedynie pojazdów z identyfikatorem PO.
- Wczoraj dzwonili do mnie oburzeni warszawiacy. Rafał Trzaskowski i PO w stolicy rozstawili znaki drogowe z symbolem PO. Nie masz legitymacji partyjnej - straż miejska odholuje samochód! Kandyduję po to, aby nie było takich znaków w stolicy - napisał na Twitterze.
Internauci zarzucili Jakiemu niekonsekwencję i hipokryzję, przypominając, że do niedawna PiS co miesiąc blokował centrum miasta organizując marsze smoleńskie. Nie zabrakło również nawiązań do pomnika ofiar katastrofy, który zdaniem niektórych stanął bezprawnie na Placu Piłsudskiego. Użytkownicy Twittera zaapelowali również, by Jaki zajął się "poważniejszymi sprawami" niż obowiązujące przez jeden dzień znaki drogowe.
Do sprawy odniosła się m.in. była dziennikarka TVN24 Karolina Hrytek-Prosiecka, która skomentowała zadrwiła z pomysłu wiceministra sprawiedliwości, by omówić kwestię znaków na konferencji prasowej.
Wcześniej spore kontrowersje wzbudził również spot polityka, w którym zamiast warszawskiego mostu umieszczono praski, a także majówkowy grill z udziałem przebranego za kucharza Jakiego. Według sondażu z 26 kwietnia kandydat PiS jest jednak faworytem do zwycięstwa w stolicy.