Patryk Jaki próbuje kupić głosy warszawiaków. Tak to wygląda
Trudno, żeby nasz rząd finansował mosty dla Rafała Trzaskowskiego – wypalił Patryk Jaki w rozmowie z Dorotą Gawryluk. W dziewięciu słowach potwierdził to, co od początku kampanii samorządowej mogło Polakom kołatać się w głowach: PiS chce kupić ich głosy.
10.10.2018 | aktual.: 10.10.2018 12:54
Wymieniamy socjalne sukcesy rządu i puentujemy nieodmiennie: daliśmy radę w rządzie, damy w samorządzie.
Tak w skrócie wygląda strategia PiS w trwającej kampanii samorządowej. Już w Sandomierzu, podczas jej inauguracji, próbkę dał Mateusz Morawiecki. Na bezdechu wyliczył: 500+, 300+, obniżenie wieku emerytalnego, a zakończył: "Te wybory będą kluczowe. Potrzebujemy dobrych gospodarzy w gminach, miastach. Dla zdrowia demokracji, potrzebna jest zmiana”.
Rodacy, kupimy was za wasze pieniądze. Podpisano: PiS
Tamto wystąpienie premiera, można było jeszcze odczytywać jako zawoalowaną sugestię, że tylko głosowanie na PiS sprawi, że miasta, miasteczka i wioski kierowane przez kandydatów tej partii zamienią się w mini raje.
Z każdym następnym dniem PiS posuwał się jednak coraz dalej.
- Czy chcemy takich samorządów, które będą wojowały z rządem, które będą - można powiedzieć - warczały na rząd, (…) czy chcemy takich, które będą współpracować ku wspólnemu dobru, by podnosić jakość życia Polaków? - pytał Jarosław Kaczyński.
Lider PiS nie omieszkał też wspomnieć, że PiS przygotował program dla samorządów – bo co to za samorząd, który sam sobie program napisze. Do niczego, a taki z PiS-programem to już jest coś.
Ale nie ograniczajmy się jedynie do Kaczyńskiego. Tomasz Poręba, szef sztabu PiS rozwinął myśl prezesa: Polska jest jedna i chcemy realizować program Prawa i Sprawiedliwości. Potrzebujemy i chcemy współpracować z dobrymi gospodarzami, z ludźmi, którzy się nie kłócą, ale chcą współpracować i realizować ogólnopolskie projekty Prawa i Sprawiedliwości.
- Tam, gdzie samorząd chce współpracować, będzie mógł liczyć na dobrą współpracę z władzami centralnymi. Tam, gdzie samorząd chce specjalnie pokazać, że jest jakiś konflikt, jest jakiś problem, na przykład nie zostanie złożony wniosek, tam nie będzie dofinansowania - zapowiedział szef kancelarii premiera Michał Dworczyk.
W ten sposób krok po kroku przedstawiciele PiS coraz bardziej odkrywali karty – albo wybierzecie naszych, albo kasy nie będzie. Bo kto, jak nie PiS będzie oceniał, które działania samorządu są nastawione na współpracę? Kto, jak nie PiS zdecyduje, gdzie odkręcić kurek z forsą?
Coś tam mówią o korupcji, ale tak jakoś cicho
PiS, co nie dziwi, nie zmienił swojej kampanijnej narracji po protestach opozycji. Nie przejął się również stanowiskiem szefa Państwowej Komisji Wyborczej Wojciecha Hermelińskiego, który jasno stwierdził, że mamy do czynienia z rodzajem korupcji politycznej czy wręcz szantażem. Kaczyński & Spółka dalej robili i robią swoje uznając protesty konkurentów za bezpodstawne.
Drogi wyborco, jeśli miałeś jakieś wątpliwości, że PiS bije w kampanii niczym Gołota, czyli wali konkurencję po jądrach, to w ich rozwianiu z pomocą pośpieszył "superduet" z Warszawy – kandydat na prezydenta Patryk Jaki i jego potencjalny zastępca Piotr Guział.
"Gdy wygra Trzaskowski Warszawa na lata będzie odcięta od funduszy z budżetu państwa na budowę metra, mostów i obwodnicy, bo rząd PiS nie zaufa PO po aferze reprywatyzacyjnej" - napisał na Twitterze Guział.
Wiadomo, Guział po latach postu zgrzany jest na władzę okrutnie, więc można by go od biedy posądzić o to, że przeszarżował, że poniosło go, że nieprecyzyjnie się wyraził.
Otóż nie przeszarżował, co potwierdził w Polsacie Patryk Jaki. O wpis Guziała zapytała go Dorota Gawryluk.
- Trudno, żeby nasz rząd finansował mosty dla Rafała Trzaskowskiego - powiedział Jaki.
- Ale to nie są mosty dla Rafała Trzaskowskiego, tylko dla warszawiaków – dociskała Gawryluk.
- Trudno, żeby rząd finansował mosty dla Rafała Trzaskowskiego, skoro Rafał Trzaskowski mówi, że Warszawa nie potrzebuje mostów. Mówi, że Warszawa potrzebuje co najwyżej kładki pieszo-rowerowej – odpowiedział Jaki.
Patryku Jaki, pędź do prokuratury
Czy po tej wypowiedzi kandydata Jakiego można mieć jeszcze wątpliwości że PiS chce kupić głosy wyborców?
To grubsza sprawa. Załóżmy, że Patryk Jaki nie kandyduje w ogóle w wyborach. Ba, nie kandyduje żaden przedstawiciel PiS. I nagle Patryk Jaki słyszy, że jakiś polityk wypowiada kwestię podobną, do tej, którą wypowiedział on. Co robi? Jako nieustraszony pogromca wszelkich występków na pewno popędziłby do prokuratury, aby zbadała sprawę. Daleko by nie miał, wszak zna w prokuraturze samego szefa wszystkich szefów.
No, ale rozumiem kandydata - sam na siebie nie będzie donosił. Byłby to już najwyższy dowód oddania się w służbę sprawiedliwości. Tak więc donosiku od Jakiego, Zbigniew Ziobro nie zobaczy. Czyli dokładnie tak samo, jak wyborcy nie zobaczą pieniędzy na inwestycje w swoich "małych ojczyznach", jeśli nie zagłosują na PiS.
I jeszcze jedna, może najważniejsza sprawa. Swoimi wypowiedziami Patryk Jaki pokazał, jak rządzący rozumieją "wspólną Polskę".