Patryk Jaki o taśmach Morawieckiego: nie ma twardych dowodów na winę premiera
Kandydat PiS na prezydenta Warszawy twierdzi, że wypowiedzi premiera Mateusza Morawieckiego mogły być wyrwane z kontekstu. Zdradził również, że jeśli wygra w stolicy, do ratusza zaprosi ludzi o różnej politycznej proweniencji.
16.10.2018 | aktual.: 16.10.2018 08:42
- Taśmy wyglądają na odgrzewane kotlety. Nie ma twardych dowodów na winę premiera. Prokuratura prowadzi postępowanie w tej sprawie, pojawiają się nowe materiały, a każdy ma prawo się bronić. Na razie to słowo przeciwko słowu. Niczego nie należy jednak lekceważyć - powiedział na antenie radia TOK FM.
Jaki ujawnił, że złożył legitymację PiS i zaimerza rekrutować swoich współpracowników w ratuszu z różnych środowisk. - Jestem przekonany, że prezydent miasta powinien być obiektywny i patrzeć szeroko. Sejm różni się od samorządu. Tam myślenie jest znacznie węższe. (...) Nigdy nie będę prosił o pokazanie mi legitymacji partyjnej, a jedynie o realizację moich postulatów. Będę współpracował z ludźmi niezależnie od tego czy będą z PiS, Zielonych czy innej partii - zaznaczył.
Wiceminister sprawiedliwości po raz kolejny skrytykował również okres rządów Hanny Gronkiewicz-Waltz w Warszawie. Jaki stwierdził, że obecnemu ratuszowi "nie powierzyłby opieki nawet nad rybkami". - Gronkiewicz-Waltz sama przyznała, że za jej kadencji powstała w stolicy grupa przestępcza. Warszawa straciła na reprywatyzacji w sumie 21 mld złotych - wyliczał.
Zobacz także: Adam Bielan atakuje Pawła Kukiza. Cięta riposta
Jaki wrócił również do kwestii reprywatyzacji. Przy tej okazji przypomniał pewną deklarację Hanny Gronkiewicz-Waltz. - Powiedziała, że jeżeli nieruchomość na Siennej zostanie zwrócona, to pogratuluje Jakiemu. Nie zrobiła tego do tej pory - zdradził.
Źródło: TOK FM
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl