Pastylki złudzeń na grypę i przeziębienia
Witamina C chroni przed nowotworami, zawałami serca i wydłuża życie - przekonywał 20 lat temu Linus Pauling, laureat Nagrody Nobla w dziedzinie medycyny. Pauling powinien jednak dostać także Nagrodę Nobla w dziedzinie literatury - za dzieła science fiction. Nie ma bowiem żadnych przekonujących dowodów, że witamina C zapobiega choćby przeziębieniom - dowiodły najnowsze badania amerykańskiego Narodowego Instytutu Zdrowia. W ten sposób upadł jeden z największych, podsycanych przez firmy farmaceutyczne mitów, że witamina C to panaceum. Takim samym mitem są reklamy innych preparatów dostępnych bez recepty, najczęściej stosowanych na grypę i przeziębienia, m.in. rutinoscorbinu zawierającego witaminę C, polopiryny i aspiryny.
08.12.2003 07:16
Witamina C i ruta, czyli faszerowanie złudzeniami
Moda na witaminy w pigułkach pojawiła się w latach 70., gdy Linus Pauling opublikował książkę "Witamina C i przeziębienia". Uczony, który do wszystkich posiłków zażywał witaminę C, przekonywał, że osoby w różnym wieku przyjmujące codziennie gram tej substancji odżywczej znacznie rzadziej niż inni zapadają na choroby grypopodobne. Jeszcze w 1996 r. prof. Harri Hemila z Uniwersytetu Helsińskiego opublikował badania sugerujące, że gram witaminy C dziennie łagodzi objawy przeziębienia i skraca czas trwania choroby. Fiński uczony szybko jednak wycofał się z tych poglądów. Z jego najnowszych obserwacji wynika, że witamina C, podobnie jak witamina E i beta-karoten, nie ma żadnego wpływu na przebieg przeziębienia. Przyjmowanie dodatkowych porcji witaminy C pomaga zwalczyć infekcję jedynie u osób, które wcześniej cierpiały na jej niedobór - stwierdza raport amerykańskiego Narodowego Instytutu Zdrowia. Ludziom, którzy odżywiają się normalnie, niewiele pomaga zarówno witamina C, jak i rutinoscorbin zawierający rutę i
kwas askorbinowy. Autorzy reklam tego środka cynicznie zapewniają, że rutinoscorbin "zgasi ognisko choroby do końca". Z kolei reklamujący ascorutical twierdzą, iż ten preparat "wyeliminuje przeziębienie z grypy", tymczasem nie ma żadnych dowodów na to, że ruta w połączeniu z witaminą C przyspiesza leczenie przeziębienia. Mało skuteczna jest również terapia popularnymi środkami zawierającymi cynk lub wapno z witaminą C, które w dodatku w większych dawkach powodują zaparcia.
Placebo na kaszel
- W Polsce dostępnych jest kilkaset preparatów przeciw przeziębieniu, ale naukowo potwierdzono skuteczność zaledwie kilku z nich - powiedziała "Wprost" dr Maria Mrozińska, specjalista medycyny rodzinnej, ordynator oddziału pediatrii Szpitala Zachodniego w Grodzisku Mazowieckim. - Najczęściej zalecany jest paracetamol oraz leki wykrztuśne, takie jak gwajafenezyna i jej pochodne. Z leków złożonych można polecić jedynie coldrex max grip (zawierający odpowiednią dawkę paracetamolu) oraz fenylefrynę, tzw. odtykacz. Inne preparaty, m.in. niesterydowe leki przeciwzapalne, mogą być skuteczne, ale ich stosowanie wiąże się z poważnymi skutkami ubocznymi: krwawieniami z przewodu pokarmowego, wylewami krwi do mózgu i niewydolnością nerek.
W USA przyczyną 6,2 proc. zatruć u dzieci są leki na przeziębienie i środki przeciwkaszlowe. Krople na katar, takie jak afrin, nasivin, xylometazolin i tyzine, stosowane zbyt długo lub za często - zamiast udrożnić nos - mogą doprowadzić do tzw. polekowego nieżytu nosa. Nie należy stosować ich dłużej niż 3-4 dni. - Przedawkowanie kropli do nosa nasila katar i może zwiększyć ciśnienie tętnicze krwi - ostrzega dr Józef Meszaros. Jego zdaniem, powinno się zażywać jak najmniej leków na przeziębienie. Preparatów na kaszel lekarze nie powinni nawet zalecać. Większość tych środków (zarówno na tzw. suchy kaszel, jak i kaszel produktywny, czyli z wykrztuszaniem) wykazuje taką skuteczność jak działające na zasadzie sugestii placebo - udowodnili brytyjscy farmakolodzy. Mało skuteczne są również środki antyhistaminowe pierwszej generacji, znajdujące się w takich lekach na przeziębienie, jak coldrex nite, diphergan i fenistil, które dla niektórych mogą się okazać wręcz niebezpieczne. Powodują one zaburzenia ośrodkowego
układu nerwowego (m.in. halucynacje), zwiększają ryzyko wypadku podczas pracy lub prowadzenia pojazdu, a u dzieci zmniejszają zdolności uczenia się. Jedynie leki mukalityczne (rozrzedzające wydzielinę) są przydatne, jeśli stosuje się je między czwartym i dziesiątym dniem kaszlu.
Antybiotykomania
- W leczeniu przeziębienia ogromną rolę odgrywa nastawienie psychiczne. Jeśli ktoś uważa, że jakiś lek pomaga jemu lub jego dziecku, będzie go stosował - mówi doc. Janusz Książyk. Wiele osób leczy się na własną ręką, bo większość preparatów na przeziębienie jest dostępna bez recepty. Podstawowe błędy popełniają również medycy. Co czwarty chory zgłaszający się do lekarza rodzinnego niepotrzebnie otrzymuje leki, w tym farmaceutyki dostępne wyłącznie na receptę. - Największym błędem jest leczenie przeziębienia antybiotykami, które w naszym kraju są zażywane niemal tak często jak witaminy - powiedziała "Wprost" prof. Waleria Hryniewicz, przedstawiciel Polski w grupie roboczej Unii Europejskiej ds. racjonalnego stosowania antybiotyków. W Polsce ponad 90 proc. tych leków przepisują lekarze podstawowej opieki zdrowotnej, głównie jesienią i zimą. - Świadczy to o tym, że najczęściej antybiotykami są "leczone" schorzenia wirusowe, takie jak przeziębienia i zakażenia grypopodobne, na które te farmaceutyki w ogóle nie
działają - powiedział "Wprost" dr Paweł Grzesiowski z Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego w Warszawie.
Według WHO, zakażenia wirusowe stanowią aż 70 proc. wszystkich dolegliwości, na które przepisywane są antybiotyki. Lekarze tłumaczą, że chcą w ten sposób zapobiec groźnym powikłaniom po przeziębieniach. Z badań wynika jednak, że zaledwie 1-2 proc. przeziębień towarzyszą wymagające użycia antybiotyków infekcje bakteryjne, takie jak zapalenie zatok przynosowych i ucha środkowego. Antybiotyki są przydatne jedynie w leczeniu anginy wywoływanej przez paciorkowce. W pospolitych zakażeniach wirusowych przydatne są wypróbowane sposoby naszych babć, takie jak picie dużych ilości płynów i inhalacje parą wodną, a także zażywanie paracetamolu (w razie utrzymującej się zbyt wysokiej gorączki i narastających dolegliwości bólowych). Znacznie tańsze i bezpieczniejsze niż wątpliwej skuteczności parafarmaceutyki są tradycyjne metody leczenia, takie jak sok z malin, rosół z kury i kilka dni w ciepłej pościeli.
Zbigniew Wojtasiński,
Współpraca: Alicja Baranowska, Paweł Górecki, Jan Stradowskiku.