Pasażer na gapę, czyli o fobiach Franków
Amerykanie dobrze sobie zdają sprawę z tego, że niezależnie od sytuacji, Republika Francuska nie poprze ich stanowiska. Nie przeszkadza to narodowi smakoszy korzystać z każdej okazji, aby co nieco zarobić na tym, że wszystkich interesów strzeże armia USA - jedynego "światowego supermocarstwa". Nie bez racji amerykańscy publicyści określają ten kraj mianem "pasażera na gapę".
30.09.2003 | aktual.: 30.09.2003 12:25
Swoista anglo- i amerykofobia Francuzów objawia się w niemal każdym aspekcie ich życia. Jeśli nieopodal Paryża postawiono park rozrywki Disneyland, niechybnie oznaczało to, że niedługo potem w okolicy pojawił się park poświęcony Obelixowi i Asterixowi - bohaterom rdzennie francuskiego komiksu autorstwa Uderzo i Gościnny. Kiedy wpływ CNN i BBC stał się nie do zniesienia, postanowiono założyć francuską stację informacyjną, która prze 24 godziny będzie przedstawiać stanowisko Paryża wobec wielu nurtujących świat kwestii. Przypadków fobii Francuzów można by mnożyć bez liku. Jeśli "ci zza morza mają dobre stosunki z Izraelem - my dogadamy się z Palestyńczykami, George Walker nie lubi już Saddama - my niekoniecznie, możemy nawet z nim wypić kawę.....".
O ile w dziedzinie kinematografii i sztuki konkurowanie ze Stanami Zjednoczonymi wychodzi wszystkim na dobre ( sam jestem fanem Luca Bessona, Jeana Reno, Asterixa i francuskiego rapu), to w kwestiach polityczno-gospodarczych - w postępowaniu Francji - trudno znaleźć głębszy sens. Bo jakiż jest cel w uporczywym sprzeciwianiu się atakowi na Irak, a potem domaganiu się zatrudnienia francuskich firm w trakcie jego odbudowy? Już samo konstruowanie tzw. "osi pokoju", w skład której wchodzą lub nie (sytuacja bowiem nie jest zbyt klarowna): Francja, Niemcy i Rosja, zakrawa na żart polityczno-historyczny.
W przededniu batalii o konstytucję Nicejską oraz akcesji Polski do Unii Europejskiej, stajemy przed nie lada problemem. Otóż zostaliśmy sojusznikami państwa, którego nasi przyszli "koledzy" po prostu "nie lubią".
Miejsce Polski w "sporze pomiędzy hamburgerem a camembertem", zostało zatem dosyć przejrzyście nakreślone. Prezydent Chirac zdążył nas zresztą powiadomić o swojej dezaprobacie dla tak obranej linii polskiej dyplomacji. Pamiętajmy zatem, że o ile hamburgery są dosyć pospolitym pożywieniem i w nadmiarze spożywane mogą być niezdrowe, to sery nie zawsze ładnie pachną.....