Partner ją pobił i podpalił. "Twarz zmasakrowana, może wymagać operacji"
36-latka z Aleksandrowa w woj. łódzkim wciąż przebywa w szpitalu. W najbliższych dniach ma zostać przebadana przez biegłych medyków, którzy dokładnie ocenią jej stan zdrowia. Jak ustaliła Wirtualna Polska, po podpaleniu kobieta nie zgłosiła się nawet do Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej.
19-letni chłopak skopał swoją partnerkę, wyciągnął ją za włosy z domu, oblał benzyną i podpalił. Kobieta była tak zastraszona, że nie wezwała pomocy ani nie zgłosiła się do lekarza.
- Nie chciała, by sprawa wyszła na jaw, więc leczyła się domowymi sposobami. Ma zmasakrowaną twarz i niezbędna może się okazać operacja plastyczna - mówi Wirtualnej Polsce osoba zbliżona do śledztwa.
W Starostwie Powiatowym i Gminnym Ośrodku Pomocy Społecznej dowiedzieliśmy się, że nigdy nie zgłaszała się po wsparcie.
- Jej matka uzyskała u nas kiedyś wskazówki dotyczące leczenia odwykowego, ale 36-latka osobiście się do nas nie zgłaszała. Nie była też wcześniej naszą podopieczną - słyszymy.
36-latka ma dziecko z wcześniejszym partnerem, ale podczas ataku nie było ono pod jej opieką.
Minimum 12 lat za kratkami
Mimo młodego wieku, Arnold S. już wcześniej miał problemy z prawem. Okoliczni mieszkańcy wskazują głównie na kradzieże.
- Do podpalenia miało dojść 9 sierpnia, ale sprawa wyszła na jaw dopiero po anonimowym zgłoszeniu jednego ze świadków zdarzenia - mówi Wirtualnej Polsce Witold Błaszczyk z Prokuratury Okręgowej w Piotrkowie Trybunalskim.
- Mężczyzna został zatrzymany 22 sierpnia. Przedstawiono mu zarzut usiłowania zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem, a sąd zastosował trzymiesięczny areszt - dodaje Błaszczyk. Drugi zarzut dotyczy znęcania się.
Jak podkreśla Ilona Sidorko z piotrkowskiej policji, mężczyźnie grozi nawet dożywocie. Minimum za usiłowanie zabójstwa to w tym przypadku 12 lat więzienia.
- Gdy na miejscu pojawiły się policja i pogotowie, kobieta była przestraszona i bała się powiedzieć prawdę. Wymyślała różne wersje zdarzeń. Na szczęście jej późniejsze zeznania pozwoliły ustalić rzeczywisty obraz zbrodni. Zachowanie Arnolda S. było brutalne - przyznaje Wirtualnej Polsce Sidorko.
Polał benzyną i rzucił zapałkę
Do dramatu doszło przed jednym z domów jednorodzinnych w gminie Aleksandrów. Mężczyzna mieszkał z ojcem i obaj nie stronili od alkoholu. Sąsiedzi o sprawcy mają jak najgorsze zdanie, ale podczas pobicia bali się zareagować.
Mężczyzna polał górną część ciała kobiety benzyną i rzucił w nią zapałką. Kobieta stanęła w ogniu. Z nieoficjalnych informacji WP wynika, że krzyki w końcu ściągnęły uwagę sąsiadów. Otrzeźwiał także sam oprawca. Ugaszono ogień na 36-latce, ale przez wiele dni próbowała ona ukryć informacje o zdarzeniu.