Partia Nigela Farage'a UKIP antyimigrancka? Polacy w jej szeregach twierdzą co innego
Antyeuropejska, antyimigrancka, rasistowska - Partia Niepodległości Zjednoczonego Królestwa (UKIP) nie ma na Wyspach dobrej prasy. - Przypina nam się różne łatki, dorabia ideologię. Wszystko dlatego, że główne siły polityczne, z którymi związane są mainstreamowe media, czują się zagrożone - mówią przedstawiciele UKIP.
Pojedynek o świcie, na szable, w Hyde Parku. A w razie odmowy, debata słowna na argumenty. Na takie starcie Jan Żyliński, polski arystokrata mieszkający w Londynie, wyzwał Nigela Farage'a. Powód? Wypowiedzi szefa UKIP dyskryminujące Polaków i niedoceniające ich wkładu w budowę dobrobytu Wielkiej Brytanii. Farage propozycję odrzucił, kwitując ją stwierdzeniem: - Po polskim księciu spodziewałbym się raczej, iż zgodzi się ze mną, że wyjazd z kraju tak dużej liczby wykształconych, młodych ludzi, jest dla Polski wielką tragedią.
Polityczne marionetki
Ma 32 lata, polskie i brytyjskie obywatelstwo. Przemek Skwirczynski, na co dzień analityk bankowy, pierwsze kroki w brytyjskiej polityce stawiał w Partii Konserwatywnej. Jednak po trzech latach, w 2013 roku, zmienił partyjne barwy przenosząc się do UKIP, w ramach której założył Klub Przyjaciół Polski. Dziś jest kandydatem na posła z ramienia tej formacji w zbliżających się szybkimi krokami wyborach parlamentarnych.
- Kiedy konserwatyści weszli w koalicję z liberałami głoszone przez nich wartości się rozmyły, w efekcie czego wielu członków opuściło szeregi ugrupowania. W programie UKIP najbardziej odpowiadają mi założenia libertariańskie, możliwość przeprowadzenia referendum w ważnych dla państwa sprawach czy np. odwołania w trakcie kadencji posła, który nie spełnia pokładanych w nim nadziei. Dzięki takim rozwiązaniom mielibyśmy do czynienia z prawdziwymi rządami społeczeństwa, a nie politycznych marionetek - tłumaczy Skwirczynski, dodając, że wbrew lansowanym przez media stereotypom UKIP nie jest przeciwko imigrantom. Chce natomiast, żeby Wielka Brytania funkcjonowała tak, jak państwa w pełni suwerenne (co obecnie ogranicza Unia Europejska), mając możliwość kontrolowania napływu przybyszów z zagranicy. Wzorem jest tu model australijski, gdzie zgodę na zamieszkanie otrzymują osoby przydatne dla gospodarki. W efekcie imigranci integrują się ze społeczeństwem, nie zasilając szeregów bezdomnych, bezrobotnych czy
zasiłkowych "wyłudzaczy".
- Symptomatyczny jest fakt, że w UKIP mamy bodaj najbardziej zróżnicowanych, jeśli chodzi o pochodzenie, kandydatów na tle wszystkich partii. Tylko w południowym Londynie, skąd sam startuję, na listach wyborczych są ludzie pochodzący m.in. z Zimbabwe, Jamajki, Kamerunu czy Sri Lanki - tłumaczy Skwirczynski, dodając, że o mandat poselski z ramienia Partii Niepodległości ubiegają się też osoby mające polskie korzenie, m.in. Edward Fila, syn pilota bombowca z czasów II wojny światowej, czy Andrzej Garcarz, którego ojciec również walczył w polskiej armii.
Ocalić puby
- Obiecał pan wyborcom, że młodzi Polacy wrócą do swojego kraju. Pan Cameron przyrzekł Brytyjczykom, że będzie do nas przyjeżdżać mniej Polaków. Okazało się, że obaj byliście w błędzie, a od chwili przystąpienia Polski do Unii Europejskiej opuściło ją dwa miliony ludzi - mówił w styczniu bieżącego roku podczas posiedzenia Parlamentu Europejskiego Nigel Farage do przewodniczącego Rady Europejskiej Donalda Tuska, nazywając go najnowszym polskim emigrantem zarobkowym.
Szef UKIP znany jest z barwnego języka. Niedawno w wywiadzie dla telewizji Channel 4 dużo uwagi poświęcił niebezpieczeństwu grożącemu Wielkiej Brytanii ze strony mieszkających tu muzułmanów, porównując ich do piątej kolumny. W tym samym programie podkreślił, że każdy pracodawca powinien mieć prawo do decydowania o tym, kogo zatrudnia - bez względu na to, z jakiej mniejszości pochodzi kandydat.
Farage w swojej retoryce jest konsekwentny. Wcześniej wielokrotnie wypowiadał się na temat potrzeby ograniczenia zasiłków dla imigrantów argumentując, że Wielka Brytania powinna przede wszystkim dbać o własnych obywateli i w pierwszym rzędzie im zapewnić miejsca pracy.
Te poglądy nie trafiają w próżnię, a UKIP z peryferyjnej partii w ostatnich latach stała się czołową siłą polityczną na Wyspach. Wygrała w ubiegłorocznych wyborach do europarlamentu, ma zwolenników w różnych kręgach społeczeństwa. Ostatnio publicznie wsparł ją nawet gejowski pub "Harewood Arms" z Wakefield. Jego właściciele stwierdzili, że co prawda w kwestiach światopoglądowych mają odmienne zdanie, niemniej jednak polityka partii w wielu aspektach jest słuszna, szczególnie jeśli chodzi o walkę mającą na celu uratowanie pubów.
W Europie, bez Unii
Patriotyczna, libertariańska, antyrasistowska. Otwarta dla wszystkich, którzy znają angielski, chcą pracować i się rozwijać - tak przedstawiciele UKIP charakteryzują założenia swojej partii, nie ukrywając, że jej celem jest zmiana dotychczasowego status quo.
- Nie jesteśmy antyeuropejscy, co często się nam zarzuca. Wręcz przeciwnie, chcemy współpracować z Europą, tyle że nie w ramach Unii Europejskiej. Tym bardziej, że to twór, który systematycznie przekształca się w kierunku jednolitego państwa - mówi Przemek Skwirczynski i podkreśla, że korzystniejsze dla Wielkiej Brytanii byłoby odnowienie Wspólnoty Narodów, głównie pod kątem gospodarczym. W tym tkwi ogromny, niewykorzystany potencjał.
A co UKIP oferuje mieszkającym na Wyspach Polakom? - To, co wszystkim innym mieszkańcom. Chcemy m.in. wprowadzić niższe podatki dla ludzi mniej zarabiających, obniżyć VAT, dofinansować służbę zdrowia. Nie ma znaczenia skąd kto pochodzi, ważne jest to, że się integruje i działa na rzecz społeczeństwa w którym funkcjonuje - mówi Skwirczynski.