Paroc. Protest w zakładach firmy. "Piece są wygaszone, produkcja stanęła"
W zakładach firmy Paroc w Trzemesznie trwa strajk. Pracownicy domagają się m.in. gwarancji umów o pracę na czas nieokreślony i dodatku stażowego. - Zakład stanął, wstrzymano wszystkie prace - przekazał Grzegorz Ilnicki, pełnomocnik Zarządu Krajowego OPZZ Konfederacja Pracy.
05.08.2021 17:48
Firma Paroc jest jest międzynarodowym producentem izolacji z kamiennej wełny mineralnej. Zakład w Trzemesznie zatrudnia łącznie 780 osób.
Paroc. Protest w zakładach firmy
Strajk rozpoczął się w środę o godz. 21. - Zakład stanął, zatrzymano wszystkie piece, produkcja nie pracuje, odbiór nie działa. Firma wysyła na zewnątrz tylko to, co było w magazynach. Od godz. 22. strajk podjęła kolejna brygada, o 6 rano kolejna - i tak to trwa nadal - przekazał Grzegorz Ilnicki, pełnomocnik Zarządu Krajowego OPZZ Konfederacja Pracy.
Pracownicy od ponad roku domagają się m.in. lepszych warunków płacowych, a także gwarancji umów o pracę na czas nieokreślony. W referendum poprzedzającym strajk, takie rozwiązanie poparło ponad 97,5 proc. zatrudnionych osób.
Zobacz także: Prostytutka z literką "S". Ratownik pod Ministerstwem Zdrowia na tym nie skończył
"To nie przystaje do realiów"
- Oczekiwaliśmy wyższej waloryzacji płac i na to po roku czasu pracodawca ostatecznie się zgodził. Natomiast nie zgodził się na wzrost dodatku stażowego, który dla pracowników jest priorytetem - podkreślił Grzegorz Ilnicki.
- Ludzie po wielu latach pracy dostają często po 30-70 złotych tego dodatku. To nie przystaje do polskich realiów, a dla ludzi to ważna kwestia, bo dla nich to oznacza uznanie ich lojalności w pracy, stabilności zatrudnienia w tej firmie, tego, że szkolą i uczą nowych pracowników, dlatego oczekują, żeby ten dodatek był urealniony. A na to firma się nie zgadza - dodał.
Pełnomocnik związkowców podkreślił, że kierownictwo - w rozmowach z pracownikami - zapewniało, że jest gotowe podnieść sporny dodatek, ale nie wydarzy się to, gdy stanie zakład. - To jest strategia negocjacyjna samobójcy, bo trzeba naprawdę nie rozumieć, że to ludzi jeszcze bardziej do tego strajku nakręci niż przestraszy - stwierdził Grzegorz Ilnicki.
"Czas pracy jest żartem"
Poza postulatami płacowymi, strajkujący domagają się także ukrócenia zatrudnienia śmieciowego. Przedstawiciel związków podał, że obecnie blisko co piąty pracownik firmy pracuje na podstawie terminowej umowy o pracę, mimo że - jak wskazał - nie ma ku temu specjalnych przesłanek.
- Żeby płaca w skali miesiąca była naprawdę godna, trzeba pracować w nadgodzinach, inaczej nie ma kokosów. 40-godzinny czas pracy w tygodniu jest więc żartem - wskazał Ilnicki.
Zobacz także: Agrounia zapowiada paraliż całego kraju
Stanowisko firmy
Paroc wydał oświadczenie w tej sprawie, które udostępnił TVN24.
"Zarząd deklaruje gotowość do dialogu i wyraża chęć osiągnięcia porozumienia a jednocześnie zapewnia, że wspiera organizatorów w ich staraniach o zachowanie bezpieczeństwa osób protestujących, jak i tych, którzy są obecni na terenie zakładu, ale nie popierają tego protestu" - czytamy.
Źródło: PAP/TVN24