Parlament Ukrainy rozwiązany, premier straszy wyborami
Dekret prezydenta Ukrainy Wiktora Juszczenki o rozwiązaniu parlamentu został opublikowany w oficjalnym monitorze, co oznacza, że wszedł w życie - poinformowała rano w Kijowie prezydencka służba prasowa. Premier Wiktor Janukowycz zagroził prezydentowi przedterminowymi wyborami. Zaznaczył też, że zarówno parlament jak i rząd powinny pracować normalnie w oczekiwaniu na decyzję sądu konstytucyjnego, który naprawi ten "błąd".
Galeria
[
]( http://wiadomosci.wp.pl/kryzys-parlamentarny-na-ukrainie-6038674310861441g )[
]( http://wiadomosci.wp.pl/kryzys-parlamentarny-na-ukrainie-6038674310861441g )
Juszczenko rozwiązał parlament na Ukrainie
Prezydent Juszczenko: rządząca koalicja łamie konstytucję
W poniedziałek późnym wieczorem Juszczenko ogłosił w telewizji, że wskutek łamania konstytucji przez rządzącą koalicję rozwiązuje parlament i ogłasza przedterminowe wybory. Zgodnie z prezydenckim dekretem mają się one odbyć 27 maja.
Juszczenko zarzucił koalicji w minioną sobotę, że dopuszcza się ona rewizji ubiegłorocznych wyborów parlamentarnych, przeciągając na swoją stronę deputowanych opozycyjnych.
Tę praktykę zapoczątkowano dwa tygodnie temu, gdy z proprezydenckiej Naszej Ukrainy odeszła do koalicji grupa posłów Anatolija Kinacha, byłego sekretarza Rady Bezpieczeństwa i Obrony Narodowej oraz przewodniczącego Partii Przemysłowców i Przedsiębiorców Ukrainy.
Kinach za przejście do obozu premiera Janukowycza otrzymał tekę ministra gospodarki. Przewodnicząca opozycyjnego bloku jej własnego imienia Julia Tymoszenko ogłosiła wówczas, że koalicja płaci opozycjonistom za zmianę barw politycznych "od trzech do siedmiu milionów dolarów".
Koalicja zignorowała początkowo ostrzeżenia Juszczenki, który mówił, że działania te przeczą konstytucji. Przewodniczący Rady Najwyższej, socjalista Ołeksandr Moroz ogłosił nawet, że niebawem koalicja będzie liczyła 300 głosów. Uzyskanie takiej większości pozwoliłoby koalicjantom wprowadzać zmiany w konstytucji, a nawet - o czym mówili komuniści - doprowadzić do likwidacji urzędu prezydenckiego.
W poniedziałek Juszczenko zwołał konsultacje szefów klubów parlamentarnych, jednak nie doprowadziły one do porozumienia. Wieczorem ogłosił dekret o rozwiązaniu parlamentu.
Tymczasem przewodniczący parlamentu Ołeksandr Moroz poinformował, że prezydent Juszczenko ma zamiar o godzinie 14.00 (13.00 czasu polskiego) spotkać się z premierem Janukowyczem.
Moroz nie wykluczył, że obaj politycy rozmawiać będą o moratorium na przechodzenie deputowanych z innych partii do parlamentarnej koalicji Partii Regionów (Janukowycza), socjalistów i komunistów. Premier Janukowycz: sąd konstytucyjny naprawi ten "błąd"
Deputowani z rządzącej koalicji Partii Regionów Ukrainy, socjalistów i komunistów skierowali sprawę rozwiązania parlamentu do sądu konstytucyjnego - podała agencja Interfax-Ukraina, powołując się na jednego z czołowych polityków Partii Regionów, Wasyla Kisielowa.
Występując w Radzie Najwyższej premier Wiktor Janukowycz oświadczył, że rząd będzie wypełniać swe obowiązki i nie dopuści do destabilizacji w społeczeństwie.
Będziemy kontynuować realizację naszego programu, gdyż rezultaty pracy rządu świadczą o tym, że idziemy w dobrym kierunku. Destabilizacji i chaosu nie będzie - zapowiedział Janukowycz.
Premier ponownie zaapelował do prezydenta Wiktora Juszczenki o powrót do rozmów w celu uregulowania sytuacji, do której doszło z powodu podpisania dzień wcześniej dekretu o rozwiązaniu parlamentu.
Będziemy przekonywać prezydenta, aby odwołał dekret. Jeśli tego nie zrobi, weźmie na siebie odpowiedzialność za cały kraj. Musi zrozumieć, że jeśli się z niego nie wycofa, to nieuchronne będą nie tylko wybory parlamentarne, ale i prezydenckie. Musi także zrozumieć, że jedyne wyjście to szukanie kompromisu podczas rozmów przy stole - powiedział Janukowycz występując przed tłumem zwolenników zebranych pod gmachem Rady Najwyższej.
Zwolennicy i przeciwnicy wychodzą na ulicę
Zwolennicy koalicyjnej większości, którzy rozbili w sobotę nieopodal siedziby Rady Najwyższej miasteczko namiotowe, zorganizowali rano demonstrację, w której protestują przeciwko działaniom prezydenta. Bierze w niej udział ok. czterech tys. osób.
Opozycyjne ugrupowania - Blok Julii Tymoszenko, Nasza Ukraina i ruch Ludowa Samoobrona byłego ministra spraw wewnętrznych Jurija Łucenki - apelują tymczasem do mieszkańców Kijowa o przyjście na znany z czasów pomarańczowej rewolucji Majdan, czyli Plac Niepodległości.
Pomimo ostrzeżeń deputowanych koalicji o możliwości wybuchu społecznego w Kijowie było spokojnie. Porządku w mieście strzegą wzmożone siły milicji.
Na razie jest spokojnie, ale mam wiadomość, że do Kijowa zmierzają już nasi zwolennicy - zapowiedział deputowany Partii Regionów Ukrainy, Taras Czornowił. Dodał, że sytuacja może się zaostrzyć. (reb,ap,zel)
Jarosław Junko