Papieżem się nie gra
Jan Paweł II nie przyjedzie w tym roku do Polski. To smutne. W tym smutku warto jednak zapytać, czym się właściwie martwimy. Wielu żałuje, że Papież nie powie tego słowa, które zawsze umiał znaleźć na tę chwilę, w której nas odwiedzał; słowa, które wbrew pozorom zapada w pamięć, przynosi owoce. Ja żałuję, że nie będzie nam dane spotkać Go raz jeszcze jako wielkiego świadka wiary - pisze ks. Adam Boniecki w "Tygodniku Powszechnym".
19.01.2005 | aktual.: 19.01.2005 08:34
W styczniu 2005 r. stanęła na porządku dziennym delikatna sprawa przyspieszenia wyborów parlamentarnych. 11 stycznia marszałek Włodzimierz Cimoszewicz zaproponował wysuwaną przez władze SLD datę 19 czerwca. Wtedy podniosły się głosy, że na ten dzień (ściślej, że na 18 i 19 czerwca) jest zaplanowana papieska wizyta.
Szef klubu PiS Ludwik Dorn wyraził przekonanie, że lewica specjalnie chce wyborów 19 czerwca, bo elektorat prawicy uda się na spotkanie z Papieżem, co wpłynie na frekwencję i wynik głosowania. Dalej jeszcze szła interpretacja lidera PO. Jan Maria Rokita twierdził, że ta data to “balon próbny”. Jeżeli będzie wiadomo, że 19 czerwca będzie w Polsce Papież, SLD ogłosi, że wybory nie mogą się odbyć tego dnia, a wtedy Sojusz będzie rządził do jesieni.
Prezydent Kwaśniewski przyznał, że nie rozumie “zamętu związanego z wizytą papieża w Polsce”. “W ogóle w planie tego nie było, ani nie dyskutowano nawet na temat takiego terminu wizyty...” - powiedział Aleksander Kwaśniewski.
I tak rozpoczęła się gra Papieżem. Wszystko wskazywało na to, że jeśli rządząca obecnie koalicja i parlament pozostaną do jesieni, to zostaną dzięki Janowi Pawłowi II.
Tego Watykan nie mógł ścierpieć. Odpowiadając 12 stycznia na pytanie dziennikarzy, zabrał głos rzecznik Stolicy Apostolskiej, dr Joaquín Navarro-Valls.
Sam z siebie Watykan nie mógł przecież “odwoływać” podróży, która nigdy nie została zapowiedziana. Oświadczenie było zwięzłe: “Na ten rok nie jest przewidziana podróż Ojca Świętego do Polski, kraju, w którym w 2005 r. odbędzie się kampania wyborcza” (w oryginale włoskim nie jest powiedziane “kampania wyborcza”, ale delikatniej: “consultazioni elettorali”).