Papierowi właściciele
Właścicieli 182 krakowskich kamienic, choć figurują w księgach wieczystych, trudno zlokalizować. Gmina często od prawie 60 lat zarządza tymi budynkami. Sprowadza się to jednak głównie do pobierania czynszów i wykonywania drobnych napraw. Nieremontowane kamienice popadają w ruinę, a znajdujących się w nich mieszkań nie można sprzedać.
05.08.2003 10:07
Do 1994 roku można było starać się o przejęcie prywatnego budynku na własność Skarbu Państwa, jeśli nakłady na remont przekroczyły 50 proc. jego wartości. Ustawa sprzed 9 lat wyeliminowała taką możliwość.
- Trudno teraz łożyć publiczne pieniądze na remont prywatnej kamienicy. Po jego zakończeniu, a bywały takie przypadki, bardzo szybko mogą się ujawnić właściciele. Gmina musi wtedy oddać budynek i niepewne są szanse na odzyskanie pieniędzy - mówi Elżbieta Szczawińska, wicedyrektor Wydziału Mieszkalnictwa w Urzędzie Miasta Krakowa.
Jedyną szansą poprawy sytuacji jest uporządkowanie stanu prawnego takich kamienic. Według Kazimierza Bujakowskiego, pełnomocnika prezydenta ds. tworzenia zasobów nieruchomości, trwające od trzech lat prace przynoszą już pozytywne efekty. Na podstawie międzynarodowych układów odszkodowawczych udało się przejąć w całości, bądź części, 70 nieruchomości, których właściciele otrzymali finansową rekompensatę. Potwierdzającą to dokumentację nadesłały jednak tylko Stany Zjednoczone.
Prezydent Krakowa wystosował prośbę do ministra finansów i ministra spraw zagranicznych o wystąpienie do pozostałych państw, które podpisały takie międzynarodowe umowy.
- Z odpowiedzi, jaką otrzymaliśmy wynika, że obiecująco wygląda korespondencja z Wielką Brytanią, Szwecją, Szwajcarią, Kanadą. Jeśli będzie to konieczne, gmina Kraków gotowa jest współfinansować koszty przeglądania dokumentów za granicą - mówi Kazimierz Bujakowski.
Wojciech Kozdronkiewicz, prezes Stowarzyszenia Lokatorzy w Obronie Prawa uważa, że problem rozwiązałaby ustawa prywatyzacyjna, ale skoro jej nadal nie ma, można skorzystać z zapisów ustawy o zasiedzeniu.
- Zasiedzenie w dobrej wierze to okres 20, w złej wierze - 30 lat. Tymczasem właściciele wielu budynków nie dają znaku życia od 50-60 lat. Przejmowanie w ten sposób kamienic byłoby znacznie szybsze. dziwię się, że gmina nie korzysta z tej możliwości - dodaje prezes Kozdronkiewicz.
Okazuje się jednak, że nie jest to takie proste, bowiem sądy, które decydują w tej sprawie, traktują zarządzanie takimi budynkami przez gminę jako władztwo administracyjne, nie właścicielskie. Inną możliwość stwarza w tej sprawie ustawowe spadkobranie, czyli przejęcie budynku na rzecz Skarbu Państwa po bezpotomnej śmierci właściciela. Najpierw jednak trzeba udowodnić przed sądem, że nie ma żadnych innych spadkobierców. Zbieranie dokumentów długo trwa. A gmina, jak twierdzi Kazimierz Bujakowski, nie ma wpływu na długość postępowania przed sądem. Obecnie trwa około 30 takich postępowań.
Dopóki stan prawny nieruchomości nie zostanie uregulowany prawomocną decyzją sądu, bądź w przypadku umów odszkodowawczych - ministra finansów, nie należy spodziewać się znacznych nakładów gminy na remonty, a wiele kamienic popada w ruinę. Lokatorzy, którzy chcieliby wykupić mieszkania, także muszą uzbroić się w cierpliwość. W znacznie korzystniejszej sytuacji są najemcy budynków, których gmina jest współwłaścicielem (jest ich 146). Po wakacyjnej przerwie w pracach Rady Miasta, pod głosowanie trafi uchwała regulująca kwestie znoszenia współwłasności.
- Obecnie mieszkań w takich budynkach gmina nie może sprzedać, dopóki nie zostanie ustalone, które mieszkanie jest własnością gminy, a które należy do prywatnego właściciela. Można to zrobić w formie umowy, a jeśli właściciel będzie robił trudności, bądź pojawią się problemy z ustaleniem jego miejsca pobytu, trzeba będzie wystąpić do sądu - mówi Marta Witkowicz, dyrektor Wydziału Skarbu Miasta.
Nit