Panie ministrze Ziobro, jak Panu nie wstyd
Obowiązkiem szefa resortu jest uważne
zapoznanie się z dorobkiem zawodowym każdego, kogo chce awansować
na wysokie stanowisko. Minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro
tego obowiązku nie dopełnił. Mianował na jedno z najwyższych
stanowisk w resorcie człowieka, którego wcześniejsze dokonania
dyskwalifikują jako szefa więziennictwa w Polsce - pisze w
"Gazecie Wyborczej" Helena Łuczywo.
09.03.2006 | aktual.: 09.03.2006 09:31
Żaden z wiceministrów, nikt z gabinetu politycznego ministra Ziobro, wreszcie nikt z liderów partii, która nazywa się Prawo i Sprawiedliwość, nie sprawdził, czy na stanowisko szefa więziennictwa nie jest przypadkiem mianowany ktoś, kto w latach stanu wojennego był symbolem bezprawia i niesprawiedliwości.
Żeby to ustalić, nie trzeba było ani nowej ustawy lustracyjnej, ani Centralnego Biura Antykorupcyjnego z Mariuszem Kamińskim na czele, ani wicepremiera Dorna, który chętnie ubrałby lekarzy w kamasze. Wystarczyło minimum profesjonalizmu - i tego minimum zabrakło - podkreśla autorka komentarza w "Gazety Wyborczej".
Obarczanie "Gazety Wyborczej" przez ministra Ziobro odpowiedzialnością za własną nieudolność nie wywołuje już nawet oburzenia, tylko politowanie.
Na łamach "Gazety" wypowiadaliśmy się przeciw dekomunizacji i lustracji, ponieważ w naszym przekonaniu prowadziłoby to do zbiorowej odpowiedzialności i krzywdy konkretnych ludzi - zaznacza Łuczywo.
Natomiast nigdy nie formułowaliśmy opinii, że osoby, które w PRL wyróżniały się okrucieństwem i podłością, mają kwalifikacje, by sprawować wysokie stanowiska w państwie. O ich czynach pisaliśmy w "Gazecie". Gdy prokurator Kaucz, wsławiony w stanie wojennym walką o wieloletnie wyroki dla działaczy podziemia, został w 2001 r. mianowany prokuratorem krajowym, domagaliśmy się, skutecznie, od premiera Millera jego odwołania. Tak samo jak teraz domagaliśmy się odwołania płk. Biegalskiego.
Dobrze, że płk Biegalski został odwołany. Źle, że został mianowany.
Za jedno i drugie minister Ziobro i jego najbliżsi współpracownicy powinni ponieść odpowiedzialność. Mechanizm tej skandalicznej nominacji powinien być starannie zbadany przez sejmową komisję sprawiedliwości, a o rezultatach powinna być poinformowana opinia publiczna - uważa Helena Łuczywo. (PAP)