PolskaPan prezydent podejrzany

Pan prezydent podejrzany


"Rzeczpospolita" zwraca uwagę, że coraz więcej prezydentów miast urzęduje - mimo że ciążą na nich prokuratorskie zarzuty. Dziennik szukał bezskutecznie samorządowca, który po postawieniu zarzutów podał się do dymisji.

Nikogo już w Polsce nie dziwi, że prezydentem miasta można być nawet siedząc w areszcie - czytamy w "Rzeczpospolitej". Gazeta podaje przykłady urzędujących prezydentów miast, na których ciążą oskarżenia. Jednym z nich jest prezydent Szczecina Marian Jurczyk. Prokuratura uznała, że naraził miasto na straty w wysokości 9,5 milionów złotych, zrywając umowę z niemieckim inwestorem, dotyczącą sprzedaży gruntu pod budowę hipermarketu. Oskarżony jest też prezydent Poznania Ryszard Grobelny.

Chodzi o zaniżenie wartości miejskiego gruntu, który miasto wnosiło w 1997 roku do spółki pod budowę domu handlowego. Problemy z wymiarem sprawiedliwości mają też dwaj prawicowi wiceprezydenci Łodzi. "Rzeczpospolita" podkreśla, że akty oskarżenia jeszcze częściej dotyczą burmistrzów i wójtów.

Dziennik przypomina, że prawo zapewnia w tej chwili tylko jedną możliwość odwołania podejrzanego samorządowca - przez referendum. Na razie jednak wszystkie takie próby kończą się fiaskiem z powodu zbyt niskiej frekwencji.

Gazeta zamieszcza opinię przewodniczacego sejmowej komisji administracji i spraw wewnętrznych Marka Kuchcińskiego z PiS. Twierdzi on, że prawo powinno być zmienione, by oskarżonych samorządowców zawieszać w obowiązkach do czasu ogłoszenia prawomocnego wyroku. Podkreśla, że zmiany w ustawach samorządowych znajdują się zarówno w planach Klubu PiS, jak i rządu. (IAR)

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (0)