"Pan Kuchciński po prostu nie wiedział, co mówi"
(Radio Zet)
: Panie profesorze, czy Polska się samoizoluje, nie było nas w Monachium, byliśmy, a właściwie, jakby nas nie było, bo byli tam tacy nikli przedstawiciele Polski. Nie było ważnych przedstawicieli, nie było minister spraw zagranicznych, nie było ministra obrony narodowej. : Takie wrażenie rzeczywiście ma prawo się pojawić. To nie jest strategia, ale taka polityka zaścianka, zaściankowa polityka to jest coś, co się rysuje i co jest bardzo niebezpieczne, dlatego że jeżeli będziemy prowadzić politykę zaścianka to będziemy jak zaścianek traktowani. : Pan Kuchciński, szef klubu PiS powiedział, że bardzo dobrze, że nas nie było w Monachium, bo gdybyśmy byli to trzeba by strasznie mocno zareagować, potrząsnąć ręką, walnąć w stół, mogłoby dojść do rękoczynów itd., itd. : Pan Kuchciński po prostu nie wiedział, co mówi, to była jakaś rozumiem, nie potrafię nazwać tego stanu, w którym pan poseł Kuchciński pozwolił sobie wypowiedzieć takie słowa, nie wiem, jak Rosjanie mogą przyjąć, to jest coś nieprawdopodobnie
prowincjonalnego. Byli wysokiej rangą politycy zachodni żaden z nich tak nie reagował. Nie ma żadnego powodu, żeby którykolwiek z polskich polityków miał w ten sposób reagować. : Sekretarz obrony Stanów powiedział, że odebrał słowa prezydenta Putina, śmiał się właściwie z niego, powiedział, że nie wyszedł jeszcze z roli szpiega, bo szpieg mówi prosto w oczy. : Tak po trosze jest i Robert Gates z całą pewnością wybrał właściwą taktykę jeżeli chodzi o reakcję na słowa Putina. Chociaż one nie były nadmiernie straszne, ponieważ Putin niczego strasznego nie mówił. On istotnie ostrzegał Zachód przed wkraczaniem na drogę wyścigu zbrojeń, bo trzeba uznać pewną prawdę, ona wynika z raportów międzynarodowych, głównych zachodnich think tanków, to w tej chwili Zachód dyktuje wyścig zbrojeń. Rosja nie jest go w stanie wytrzymać, Chiny także to jest minimalny procent nakładów rosyjskich, chińskich, czy jakichkolwiek innych w stosunku do tego, co wydaje Zachód. I to nie jest droga właściwa, trzeba uczciwie powiedzieć,
dlatego że nie ma dzisiaj takich niebezpieczeństw, które wymagałyby tak wielkich nakładów. Inne państwa będą jednak na to musiały reagować. To jest zbędne i w tym sensie Putin, to przykro powiedzieć, ale Putin w tym miejscu akurat miał rację. Owszem ton prezydenta Putina był groźny. Nagromadzenie różnych takich nieprzyjemnych stwierdzeń było rzeczywiście takie wyjątkowe. : Niektórzy to odebrali, jako początek następnej zimnej wojny. : No tak, no tak, ale to są czasem takie skłonności do nadinterpretacji, do histerycznego reagowania. Dzisiaj też jakiś tytuł widzę w jakiejś gazecie „Putin grozi wyścigiem zbrojeń”, kiedy w jego wystąpieniu było raczej ostrzeżenie – nie wchodźcie panowie na drogę wyścigu zbrojeń, odwrotnie niż to, co mu się przypisało w tym tytule. Także nie, to był raczej taki krzyk rozpaczy, rodzaj takiej strategii powstrzymywania, bo Putin, przecież wiadomo, że Rosja jest okrążana przez Amerykę, przez zachód w różnych miejscach jest przyciskana i w tym sensie to była taka reakcja dość
rozpaczliwa. Ale jeżeli chodzi o substancję niczego groźnego nie było. : Czy popsują się nasze stosunki z Rosją kiedy postawimy na tarczę antyrakietową? : No, z całą pewnością. : I tak są już popsute. : Są bardzo niedobre, ale to wcale nie znaczy, że należy jeszcze schodzić niżej. Zawsze jest tak, zdaje się, że jesteśmy na dnie, a mamy pukanie od spodu, znamy to z Wańkowicza. Natomiast to jest, tak pewnie będzie. Aczkolwiek tarcza w obecnej konfiguracji, ten jej element, który będzie na terytorium polskie nie jest skierowany, to Rosji, to prawda, ale zmienia się jego sytuacja strategiczna poprzez budowę tej tarczy. Pamiętajmy ona ma mieć zasięg globalny, w horyzoncie 2030 - 2035 ma być całkowicie globalna i ma dać Ameryce całkowite bezpieczeństwo w kontekście różnych operacji, jakie może prowadzić na świecie, w Azji wschodniej, południowej czy w Azji centralnej. I w tym sensie oczywiście takie kraje, inne kraje niż Ameryka, inne kraje niż Zachód mają prawo, trzeba to uczciwie powiedzieć mają prawo czuć się
zaniepokojone. : Dlaczego pan jest przeciwnikiem tarczy antyrakietowej w Polsce? : Po pierwsze problem jest zbędny tak w ogóle, w sensie strategicznym. Nie ma takich zagrożeń, przeciwko którym należałoby ją budować. Po drugie ona jest niepotrzebna, czy właściwie niebezpieczna dla Polski, dlatego że z całą pewnością obniży nasze bezpieczeństwo. Zresztą to przyznaje nasza strona, bo zgadzając się na tarczę jednocześnie domagamy się rekompensaty w dziedzinie bezpieczeństwa – patriotów, tadu, osłony wywiadowczej wzmocnionej. : I wywiady świata znajdą się w Polsce. : Tak, oczywiście, to jest całkowicie zbędne. Szpikujemy nasze terytorium sprzętem, który nie służy naszemu bezpieczeństwu. Ale niewątpliwie będzie to także uszczerbek na suwerenności w tak ważnej dziedzinie, tego się nie sprzedaje tak po prostu, jak bezpieczeństwo narodowe. Dlatego, że to o czym pisałem w mojej ekspertyzie, ze względu, na którą zostałem odwołany ze stanowiska dyrektora PISM to po prostu nasze czynniki konstytucyjne mogą się CNN
dowiedzieć, że z polskiego terytorium zostały odpalone rakiety w ramach jakiejś ofensywnej operacji Stanów Zjednoczonych. Także to jest podwójnie niebezpieczny... : A nie możemy się dogadać i doprowadzić do tego, że jeżeli będzie tarcza to będziemy mieli wpływ na to i będziemy wiedzieć, nie dowiemy się z CNN, tylko dowiemy się przedtem? : Nie, nie, zasada funkcjonowania tarczy jest tego rodzaju, czy Amerykanie mogą ustąpić i oczywiście mogą nam ewentualnie jakieś takie konfetti na osłodę zaoferować, ale z tych dwóch warunków – eksterytorialny charakter tarczy oraz monopol na jej użycie – to z tego nie mogą, bo taka jest logika działania tej tarczy to w ogóle wykluczone, dlatego jestem między innymi przeciwny. Owszem, tarcza sojusznicza, atlantycka byłbym za, dlatego że ona po pierwsze byłaby na pewno nie wykorzystywana w operacji ofensywnej, bo artykuł 5 na to nie pozwala, ale po drugie Sojusz nie prowadzi działań agresywnych, ofensywnych, Amerykanom to się zdarza niestety. Ta tarcza byłaby budowana według
potrzeb, a nie według tego, że dzisiaj Amerykanie mają technologie i pieniądze, które chcą w to zainwestować. : A kogo pana raport zdenerwował najbardziej, do kogo pan przesłał ten raport? : To jest raport niejawny, znaczy raport, to za mocno słowo. To jest analiza niejawna, którą skierowałem do tych wszystkich urzędów, które są w państwie polskim odpowiedzialne za bezpieczeństwo kraju, łącznie z marszałkiem Sejmu, który wchodzi w skład Narodowej Rady Bezpieczeństwa, szefów klubów, nie tyle szefów klubów ile wicemarszałków, szefów komisji spraw zagranicznych Sejmu i głównych ministrów z tego zakresu. : Ale czy powiedziano dlaczego pan zostaje odwołany z funkcji szefa Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych? : To wprost nie zostało powiedziane, wtedy kiedy wręczano mi odwołanie, kiedy pani minister wręczała mi odwołanie w imieniu pana premiera, nie komentowała tego, ja też zresztą nie pytałem, nie byłem ciekaw. Natomiast owszem dochodziły do mnie... : Ja bym była ciekawa, bym się zapytała pani minister o
co chodzi. : Nie, nie, jakoś w prowadzeniu dialogów nie, nie specjalnie odpowiadało jakoś, proszę mi wybaczyć dalsze komentarze. Natomiast po prostu miałem sygnały, że ja, spodziewałem się tego odwołania od pewnego czasu, dlatego że wróbelki ćwierkały na ten temat, natomiast zdaje się, że ta analiza ona przyspieszyła tę decyzję. : No tak, ale nie mógł pan pisać analizy wbrew sobie, tak, wbrew pana wiedzy? : Nie, nie, polski podatnik płaci po to dyrektorowi PISM i PISM w ogóle żeby dostarczał jego rządowi, rządowi polskiego podatnika wiarygodnych, dobrych, ja myślę, że mam pojęcie o sprawach bezpieczeństwa i międzynarodowych i w związku z tym według swojej najlepszej wiedzy, to się nie pisze po to żeby się podobać, to się pisze dlatego, że tak wynika z analizy. : Dobrze, że jedziemy do Afganistanu? : Uważam, że powinniśmy jechać. : Nasi żołnierze są rzeczywiście chronieni, czy nie? : Tego akurat nie wiem, natomiast to, że powinniśmy być w Afganistanie wtedy, kiedy jest Sojusz Atlantycki, kiedy NATO jest w
rejonie, to jest w ogóle poza sporem. Musimy być lojalnym sojusznikiem i tutaj nie możemy się od tego odwracać. Natomiast musimy mieć wpływ na operację. I mamy problem nie tyle o osłonę kontrwywiadowczą, ile mamy problemy z tym, że Polska nie ma wpływu na operacyjny wymiar, że tak powiem, naszego uczestnictwa, dlatego że dowództwo amerykańskie i wiemy, o tym wszyscy dzisiaj mówią, że ta operacja dlatego w takim stanie się znalazła, ta wojna w takim stanie się znalazła, że Amerykanie popełnili masę błędów i zdaje się w dalszym ciągu mają zamiar je popełniać. I w związku z tym nie będziemy mieli wpływu na operacyjny charakter tej misji. : Gościem był prof. Roman Kuźniar, a w Sewilli nie było min. Szczygło. : Żałujemy, żałujemy.