PolskaPalikot pierwszy podpisał się pod listem SLD do Tuska

Palikot pierwszy podpisał się pod listem SLD do Tuska

SLD rozpoczęło zbiórkę podpisów pod listem do premiera Donalda Tuska w sprawie odwołania pełnomocniczki rządu ds. równego traktowania Elżbiety Radziszewskiej. Pierwszą osobą, która złożyła swój podpis, był poseł PO Janusz Palikot.

Palikot pierwszy podpisał się pod listem SLD do Tuska
Źródło zdjęć: © PAP

23.09.2010 | aktual.: 23.09.2010 20:42

- Pani minister Elżbieta Radziszewska dobiła do portu, do portu własnej niekompetencji. Wydaje mi się, że pora już najwyższa, aby postawić kropkę nad i, i przerwać ten festiwal żenujących wypowiedzi pani minister. Tę kropkę nad i powinien postawić premier Donald Tusk, jeżeli - tak jak często deklaruje - poważnie traktuje politykę równościową - powiedziała wiceszefowa SLD Katarzyna Piekarska.

W jej opinii, Polska dziś w ogóle nie prowadzi polityki równościowej. - I dlatego mamy nadzieję, że pan premier sam odwoła panią minister, ale gdyby tak nie uczynił, to chcemy mu w podjęciu tej decyzji pomóc - zaznaczyła Piekarska.

W liście do premiera SLD pisze, że minister "od momentu objęcia swojej funkcji nie wykazała się jakimikolwiek dokonaniami w zakresie wzmacniania praw obywateli i obywatelek do równości i ochrony przed dyskryminacją. Wręcz przeciwnie, wielokrotnie wypowiadała się w sposób dowodzący, że problematyki równouprawnienia i zapobiegania dyskryminacji albo zupełnie nie rozumie albo rozumie ją w sposób sprzeczny ze standardami i obowiązującym prawem".

Autorzy listu zarzucili Radziszewskiej, że "świadomie wprowadzała opinię publiczną w błąd dowodząc, że jest dopuszczalne dyskryminowanie osób nieheteroseksualnych w dostępie do zatrudnienia".

Kilka dni temu kontrowersje wywołały słowa Radziszewskiej, które padły w wywiadzie dla tygodnika "Gość Niedzielny". Minister zapytana, czy szkoła katolicka może zostać pozwana do sądu za to, że odmówiła zatrudnienia "zdeklarowanej lesbijki", powiedziała: "Oczywiście nie! I właśnie nowa ustawa precyzuje takie sytuacje - wcześniej nie było to uregulowane. Szkoły katolickie czy wyznaniowe mogą się kierować własnymi wartościami i zasadami, i mają prawo odmówić pracy takiej osobie".

Przypomniano też inną wypowiedź Radziszewskiej z wtorkowego programu "Dzień Dobry TVN". Minister wystąpiła tam wraz z Krzysztofem Śmiszkiem z Polskiego Towarzystwa Prawa Antydyskryminacyjnego. Radziszewska powiedziała tam, że "tajemnicą poliszynela" jest homoseksualna orientacja Śmiszka i to, kim jest jego partner. Według SLD, pełnomocniczka rządu dopuściła się wobec Śmiszka "jaskrawej dyskryminacji".

Swój apel do Tuska w sprawie odwołania Radziszewskiej wystosowała Kampania przeciwko Homofobii. Zdaniem KpH, takie wypowiedzi minister, jak ta dla "Gościa Niedzielnego" i TVN, "dają klimat przyzwolenia na dyskryminację i nietolerancję". Za "skandaliczne" słowa Radziszewskiej z "Gościa Niedzielnego" uznał też w czwartek Związek Nauczycielstwa Polskiego. Zdaniem ZNP, wypowiedź ta "łamie podstawowe prawa człowieka".

Sama Radziszewska przeprosiła Śmiszka za swe słowa. - To było parę słów za dużo. Żałuję tego i przeprosiłam publicznie - zaznaczyła. Tłumaczyła jednocześnie, że była przekonana, iż wiedza o orientacji seksualnej Śmiszka jest publicznie znana. Nie wycofała się natomiast z wypowiedzi dla "Gościa Niedzielnego". Według niej, była to konkretna odpowiedź na konkretne pytanie i jej słowa nie miały nic wspólnego z dyskryminacją ze względu na orientację seksualną.

Radziszewska podlega bezpośrednio premierowi, do którego należy decyzja o jej ewentualnym odwołaniu. - Nie zazdroszczę premierowi, powiem szczerze, ale wiem, że będzie musiał tutaj zająć stanowisko - mówił w TOK FM marszałek sejmu Grzegorz Schetyna.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (355)