PolitykaPalikot: mam wątpliwości co do stanu zdrowia prezydenta

Palikot: mam wątpliwości co do stanu zdrowia prezydenta

Wydaje mi się, że każdy w Polsce może mieć wątpliwości, kiedy z jednej strony dowiaduje się od Michała Kamińskiego, że zdrowie pana prezydenta ma się bardzo dobrze, a z drugiej - czyta w gazecie, że przez 71 dni stoi karetka pogotowia przed rezydencją letnią prezydenta - mówi Wirtualnej Polsce poseł PO Janusz Palikot. Poseł PO w styczniu pytał na swoim blogu, czy Lech Kaczyński nadużywa alkoholu, a następnie domagał się przygotowania raportu o stanie zdrowia prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Podanie do wiadomości publicznej takiego raportu w najbliższych dniach zapowiedział sekretarz stanu w Kancelarii Prezydenta Michał Kamiński.

Palikot: mam wątpliwości co do stanu zdrowia prezydenta
Źródło zdjęć: © PAP

24.04.2008 | aktual.: 10.01.2011 17:14

WP: Joanna Stanisławska: "Dziennik" napisał, że gdański szpital MSWiA domaga się pieniędzy od prezydenta Lecha Kaczyńskiego za to, że karetka z tej placówki czuwała w pobliżu głowy państwa przez 71 dni podczas ubiegłorocznego urlopu Lecha Kaczyńskiego. Czy obecność karetki może być dowodem na Pana sugestie o złym stanie zdrowia prezydenta?

Janusz Palikot: Trudno powiedzieć. Póki co nie znamy raportu o stanie zdrowia prezydenta, choć minister Kamiński już wczuł się w rolę konsylium lekarskiego i zapewnił, że stan zdrowia Lecha Kaczyńskiego jest bardzo dobry. Ja się oczywiście bardzo cieszę z tych zapewnień, ale rzeczywiście dziwnie się złożyło, że z jednej strony mamy zapewnienia Michała Kamińskiego, a z drugiej - dowiadujemy się niemal tego samego dnia, że karetka pogotowia 71 dni stała przed rezydencją letnią prezydenta w Juracie.

To oczywiście może oznaczać czystą zapobiegliwość, ale z drugiej strony trochę dziwi. Nie jesteśmy przyzwyczajeni do tego, by nawet bardzo ważne osoby w państwie na stałe miały w swoim otoczeniu karetkę. Mam mieszane uczucia. I wydaje mi się, że każdy w Polsce może mieć wątpliwości, kiedy z jednej strony dowiaduje się od Michała Kamińskiego, że zdrowie pana prezydenta ma się bardzo dobrze, a z drugiej - czyta w gazecie, że przez 71 dni stoi karetka pogotowia przed rezydencją letnią prezydenta.

WP: Czy odczuwa Pan satysfakcję, że dzięki Pana działaniom raport o stanie zdrowia prezydenta ujrzy światło dzienne?

- Tak, odczuwam. Cieszę się z tego bardzo, ale gratuluję też prezydentowi, że miał odwagę podjąć taką decyzję. To nowy standard cywilizacyjny, dzięki któremu Polska jest krajem bardziej nowoczesnym i demokratycznym.

WP: Powinien powstać raport o stanie zdrowia premiera i marszałka Sejmu?

- Nie mam pewności, co do raportu o stanie zdrowia marszałka Sejmu, ale o stanie zdrowia premiera powinien powstać. Zresztą premier zadeklarował, że przedstawi taki raport. W Polsce władza jest podzielona między prezydenta i premiera, dlatego takie raporty powinni przedstawić właśnie prezydent i premier. Cieszę się, że obie te osoby zadeklarowały chęć ich przedstawienia. Czy więcej osób powinno jtak uczynić? Niech trwa dyskusja. Jeśli mówimy o marszałku Sejmu, to pytanie czy także nie minister obrony narodowej, szefowie dużych instytucji typu NIK itd. Nie chcę nic przesądzać, na pewno dobrze się stało, że dotyczy to prezydenta i premiera.

Ja sam się zbadam i przedstawię swój raport 10-11 maja, w pierwszym wolnym terminie, jaki udało mi się zarezerwować w jednej z prywatnych klinik, bo niestety służba publiczna nie chciała mnie zbadać na tę okoliczność. To, że przedstawię taki raport jest wynikiem obietnicy, jaką złożyłem publicznie. Chcę ustanowić pewien standard, jaki rodzaj informacji powinien znaleźć się w takim raporcie. Polacy zobaczą te badania, które przedstawią prezydent, premier i Janusz Palikot i zdecydują, kto zrobił to rzetelnie.

WP: Panie Pośle, a co to za szatani są w skarbówce?

- Tę kategorię teologiczną wprowadził do życia publicznego Jarosław Kaczyński, mówiąc, jeszcze kiedy był premierem, że szatani są czynni i działają w opozycji. Ja się mu dzisiaj tylko zrewanżowałem, mówiąc o pracownikach urzędów skarbowych, którzy chcą nam zrobić piekło przed weekendem majowym i spowolnić albo odmówić przyjmowania deklaracji podatkowych. Kto wywołuje takie piekło, zasługuje na określenie „szatani ze skarbówki”.

„Szatani” to są żołnierze PiS-u pozostawieni w skarbówce, jak i w wielu innych służbach przez Jarosława Kaczyńskiego po to, by paraliżować ich działalność. Premier Tusk podjął decyzję, by nie dokonywać masowych wymian, ale oceniać pracowników i dopiero po takiej ocenie, decydować czy zmiany nastąpią czy nie. W związku z tym, jesteśmy teraz w takiej sytuacji, że jak ktoś bardzo chce, to może sparaliżować urząd skarbowy czy urząd celny. Będziemy musieli to piekło jakoś przeżyć. Może to będzie miało taki dobry skutek, że zachęci premiera, by bardziej śmiało dokonać wymiany osób, które w ramach wielkiego TKM-u Jarosław Kaczyński wprowadził do administracji różnego szczebla. I także opinia publiczna łatwiej to zaakceptuje.

WP: A więc powinno się usunąć wszystkich urzędników zatrudnionych w latach 2005-2007?

- Gdybym był premierem, wymieniłbym wszystkich. Co oczywiście nie znaczy, że część z tych osób nie mogłaby wrócić po przeprowadzonych konkursach. Wówczas okazałoby się, czy w normalnym, otwartym konkursie przechodzą czy nie. To by nam dało poczucie bezpieczeństwa. A tak pozostała piąta kolumna, która w trudnym momencie politycznym może sparaliżować pracę urzędów, tak jak pod koniec kwietnia skarbówki.

Rozmawiała Joanna Stanisławska, Wirtualna Polska

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)