Palestyńska gospodarka chyli się ku upadkowi
Gospodarka Autonomii Palestyńskiej chyli się ku upadkowi. 60% Palestyńczyków żyje w ubóstwie a dzienny dochód na osobę wynosi mniej niż 2 dolary dziennie - wynika z raportu Banku Światowego.
Tylko w samej Strefie Gazy ponad połowa populacji, czyli 750 tysięcy ludzi, nie ma co jeść. ONZ-owska organizacja pomocowa dla uchodźców palestyńskich UNRWA potrzebuje prawie 200 milionów dolarów rocznie na jedzenie dla najbiedniejszych.
Według wysłannika Banku Światowego na Bliski Wschód Nigela Robertsa tylko pokojowe rozwiązanie konfliktu z Izraelem może powstrzymać kryzys i doprowadzić do rozwoju gospodarki. Można byłoby wówczas część pieniędzy przeznaczyć na żywność, resztę na inwestycje i tworzenie miejsc pracy.
"Jednak w obecnej sytuacji nie jest to możliwe" - uważa Nigel Roberts.
Z relacji Palestyńczyków wynika, że izraelska armia wprowadzając godzinę policyjną i blokując terytoria Autonomii uniemożliwia im dotarcie do pracy. Żołnierze niszczą pola uprawne, sady oliwkowe i warsztaty rodzinne.
Izraelskie źródła wojskowe podały, że żołnierze dwa dni temu spryskali środkami toksycznymi beduińskie pola uprawne na pustyni Negev. Kilkanaście osób z objawami zatrucia trafiło do szpitala.
Izraelska armia wszelkie tego typu akcje uzasadnia koniecznością niszczenia miejsc, w których produkowana jest broń oraz dążeniem do stłumienia palestyńskiego powstania.
UNRWA na wyżywienie mieszkańców Strefy Gazy i Zachodniego Brzegu potrzebuje prawie 200 milionów dolarów rocznie. Unia Europejska przekazała w środę 15 milionów dolarów. (an)