Palestyńczycy ostrzegają Szarona
Władze palestyńskie niezwłocznie zareagowały na piątkowe wynurzenia telewizyjne premiera Izraela, że "nie czuje się już zobowiązany" obietnicą daną prezydentowi USA, iż nie wyrządzi krzywdy Jaserowi Arafatowi, ostrzeżeniem, że doprowadziłoby to do destabilizacji całego regionu.
23.04.2004 21:50
Doradca Arafata, Nabil Abu Rudeina, oświadczył": "Jakakolwiek krzywda fizyczna, wyrządzona przez Izrael prezydentowi Autonomii Palestyńskiej, spowoduje reakcję wykraczającą poza ramy konfliktu izraelsko-palestyńskiego i destabilizację, eksplozję na skalę regionalną".
Rudeina, który towarzyszy Arafatowi w Mukacie, przymusowej siedzibie palestyńskiego prezydenta w Ramalli, w której od grudnia 2001 r. jest de facto internowany przez Izraelczyków, ostrzegł: pogróżki Ariela Szarona, wymierzone przeciwko Arafatowi, "są bardzo niebezpieczne" i "gwałtownie zwiększyłyby prawdopodobieństwo ogólnego wybuchu" w świecie arabskim.
Źródła palestyńskie zdementowały, iż premier Autonomii Ahmed Korei (Abu Ala) zrezygnował ze swego stanowiska, chociaż podkreślają, że po tym, gdy USA poparły działania Izraela, Autonomia "zastanawia się nad wszelkimi możliwymi alternatywami rządu".
Szaron poinformował prezydenta USA George'a W. Busha podczas wizyty w Waszyngtonie w ubiegłym tygodniu, że jego zobowiązanie do niewyrządzania fizycznej krzywdy prezydentowi Arafatowi nie jest już aktualne.
Mówił o tym w piątek w wywiadzie dla izraelskiej stacji TV Kanał II.
Szaron powiedział Bushowi, że zdaje sobie sprawę z problemów, jakie spowoduje dokonanie agresji w stosunku do Arafata, ale nie czuje się już zobowiązany do przestrzegania przyrzeczenia sprzed trzech lat.
Szaron nie ujawnił, jaka była reakcja Busha.