Palestyńczycy kontrolują północną Strefę Gazy
Palestyńskie służby w poniedziałek nad ranem przejęły całkowitą kontrolę nad północną częścią Strefy Gazy, w tym - miastem Beit Hanun, z którego w nocy wycofały się wojska izraelskie.
Wycofanie może oznaczać przełom w działaniach pokojowych a przede wszystkim - w realizacji popieranego przez USA najnowszego planu pokojowego tzw. mapy drogowej. Decyzja w Jerozolimie o odwołaniu oddziałów zapadła bezpośrednio po ogłoszeniu w niedzielę zgody trzech głównych bojowych frakcji palestyńskich - Hamasu, Islamskiego Dżihadu i al-Fatah - na wstrzymanie akcji przeciwko Izraelowi na okres trzech i w przypadku al-Fatah - sześciu miesięcy. Rozejm miał wejść w życie w momencie ogłoszenia.
W Jerozolimie w poniedziałek rano potwierdzono, że armia zakończyła wycofywanie się z Beit Hanun - miasta na północy Strefy, zajętego w maju po serii przeprowadzonych stąd ataków rakietowych na terytorium Izraela.
Prawdopodobnie w ciągu najbliższego tygodnia dojdzie także do spotkań palestyńsko-izraelskich w celu uzgodnienia szczegółów wycofania się wojsk Izraela z rejonu Betlejem na Zachodnim Brzegu Jordanu.
Deklaracja rozejmowa ma warunkowy charakter - główne palestyńskie frakcje zastrzegły bowiem, iż utrzymanie zawieszenia broni zależeć będzie od takich działań Izraela jak wstrzymanie wszelkich akcji na ziemiach palestyńskich, w tym także "likwidowania" przywódców palestyńskich czy burzenia ich domów. Izrael podkreśla, iż nie jest stroną rozejmu (negocjowanego z bojowymi organizacjami islamskimi przez premiera Autonomii Mahmuda Abbasa) i stąd też nie musi akceptować warunków, stawianych przez Hamas i inne organizacje. Rząd izraelski nadal domaga się rozwiązania i rozbrojenia trzech ugrupowań, przede wszystkim zaś - Hamasu.
Jak pisze korespondent agencji Associated Press, natychmiast po wyjeździe ostatniej izraelskiej kolumny pancernej z Beit Hanun, z jednego z domów wybiegł mały chłopiec i na drodze umieścił flagę palestyńską. "Mamy nadzieję, że po raz ostatni widzimy tu wojska najeźdźców; nadszedł czas odbudowy naszego kraju, społeczeństwa; musimy także pozwolić by nowy pokój zapuścił korzenie" - powiedział jeden z gapiów, 45-letni Palestyńczyk Rafet Dżamal, obserwujący wyprowadzanie wojska z balkonu swego domu.
Zdaniem jerozolimskich źródeł, osobą odpowiedzialną za ostateczne wynegocjowanie układu rozejmowego z trzema organizacjami był przebywający w izraelskim więzieniu znany działacz palestyński z Zachodniego Brzegu Jordanu Marwan Barghuti, który ze swej celi kontaktował się - za wiedzą Izraelczyków - z przywódcami Hamasu, Dżihadu i al-Fatah. Barghuti - działacz arafatowskiej al-Fatah - odpowiada obecnie przez sądem izraelskim za zorganizowanie serii zamachów, w których zginęło 26 Żydów. "Porozumienie zostało przygotowane przez jednego z naszych ludzi, przebywającego w więzieniu" - potwierdził pogłoski w tej sprawie jeden z palestyńskich działaczy, członek Komitetu Centralnego al-Fatah, Sacher Habasz.
Oświadczenie al-Fatah zasadniczo różni się od deklaracji Hamasu i Dżihadu - w tym także zawiera bezpośrednie poparcie dla sponsorowanego przez USA planu pokojowego tzw.mapy drogowej. Podczas gdy Hamas i Dżihad wzywały do "zakończenia okupacji ziem arabskich przez syjonistycznych agresorów", al-Fatah mówiła o "powołaniu palestyńskiego państwa na Zachodnim Brzegu Jordanu, w Strefie Gazy i Arabskiej Jerozolimie".