Palacz z Legnicy nie straci pracy
Palacz, który w niedzielę wyborczą zaspał i
nie otworzył na czas drzwi budynku Ośrodka Szkolenia Kierowców LOK w
Legnicy, w którym mieściła się siedziba obwodowej komisji
wyborczej, nie straci pracy. Mężczyzna do środy będzie na urlopie,
potem wróci do swoich obowiązków.
Z powodu opóźnienia w podjęciu pracy przez komisję obwodową nr 39 Państwowa Komisja Wyborcza przedłużyła ciszę wyborczą w całym kraju o 25 minut.
Jeszcze w poniedziałek w legnickim biurze LOK zapowiadano, że Jan B. prawdopodobnie zostanie zwolniony. Decyzję zmieniono, m.in. ze względu na dobrą opinię o przebiegu jego pracy. Jak powiedziano w sekretariacie biura LOK w Warszawie trudno "winić palacza za całe zamieszanie".
Jan B. w poniedziałek wziął trzy dni urlopu. W legnickim ośrodku pracuje od roku. Jego koledzy powiedzieli, że jest sumienny i bardzo zależy mu na tej pracy. Jest bezdomny.
Sekretarz Urzędu miasta w Legnicy Robert Lipiec powiedział, że winę za opóźnienie głosowania ponosi nie tylko palacz, ale również osoba, która nadzoruje pracę ośrodka.