Pakistańscy talibowie przyznali się do kolejnego ataku w Karaczi
Talibowie przyznali się do zaatakowania akademii szkolącej służby ochrony w porcie lotniczym w Karaczi, na południu Pakistanu. Atak został już odparty, wznowiono loty. Dzień wcześniej w szturmie na to samo lotnisko zginęło 37 osób, w tym 10 sprawców.
10.06.2014 | aktual.: 10.06.2014 13:53
- Bierzemy na siebie odpowiedzialność za kolejny udany atak przeciwko rządowi - powiedział agencji Reutera rzecznik pakistańskich talibów Shahidullah Shahid. Był to odwet za poranne bombardowania ich kryjówek - pisze agencja AP. Nikt nie zginął podczas krótkiego ataku. W jego wyniku wstrzymano wszelkie loty i ewakuowano pasażerów. Po południu loty zostały wznowione. Pakistańska armia wysłała na lotnisko żołnierzy, którzy mieli wzmocnić ochronę obiektu.
- Napastnicy uciekli po oddaniu strzałów i sytuacja jest już pod kontrolą - powiedział rzecznik sił paramilitarnych zabezpieczających lotnisko, Tahir Ali. Według niego napastników było dwóch, a zdaniem armii - trzech lub czterech.
Rzecznik służb ochrony lotniska Ghulam Abbas Memon mówił, że napastnicy próbowali wedrzeć się do ośrodka z dwóch stron, ale zostali odparci przez siły bezpieczeństwa.
W zaatakowanej akademii słychać było strzały z broni palnej. Skala szkód nie jest jeszcze znana. Korespondent agencji Reutera poinformował, że widział co najmniej cztery karetki zmierzające na miejsce strzelaniny.
Według AFP do ataku doszło na posterunku kontrolnym ok. 500 metrów od głównego wejścia na lotnisko i w pewnej odległości od terminali pasażerskich.
W nocy z niedzieli na poniedziałek na międzynarodowe lotnisko w Karaczi, największym mieście Pakistanu, wdarli się talibowie w strojach służb ochrony. Szturm trwał ponad 12 godzin. Według najnowszych danych zginęło 37 osób, w tym 10 napastników.
We wtorek rano pakistańskie lotnictwo zaatakowało kryjówki talibów na terenach plemiennych w północno-zachodniej części kraju. Zginęło co najmniej 15 osób.