Pakistan żąda przeprosin od USA - to warunek otwarcia szlaków
Zanim Pakistan rozważy otwarcie szlaków zaopatrzeniowych dla sił NATO w Afganistanie, musi otrzymać przeprosiny za incydent z udziałem amerykańskich śmigłowców, w którym zginęło 24 pakistańskich żołnierzy - oświadczyło MSZ Pakistanu.
- Pakistan wciąż czeka na bezwarunkowe przeprosiny i zapewnienie, że nie będzie już dochodziło (...) do tego typu incydentów - powiedziała minister Hina Rabbani Khar. Zdementowała przy tym doniesienia, jakoby Islamabad targował się z USA w sprawie wyższych opłat za transport NATO-wskiego zaopatrzenia przez swoje terytorium.
Khar podkreśliła, że Pakistan nie wspiera żadnych grup rebelianckich oraz że dokłada wszelkich starań na rzecz procesu pokojowego w sąsiednim Afganistanie.
W listopadzie 2011 roku śmigłowce amerykańskie przez pomyłkę ostrzelały dwa pakistańskie posterunki na granicy z Afganistanem. Zginęło 25 pakistańskich żołnierzy.
W reakcji na ten incydent Pakistan zamknął porty, drogi i granice dla transportów z zaopatrzeniem dla zachodnich wojsk w Afganistanie. Są one postrzegane jako bardzo ważne w kontekście planowanego wycofania zagranicznych wojsk z Afganistanu, co ma nastąpić w 2014 roku - zauważa Reuters.
USA kilkakrotnie odmawiały wystosowania przeprosin, a w zeszłym tygodniu amerykański minister obrony Leon Panetta powiedział, że Stanom Zjednoczonym kończy się cierpliwość w sprawie kryjówek islamskich bojowników na terytorium Pakistanu, którzy stamtąd przeprowadzają ataki w Afganistanie.
W poniedziałek USA wycofały swych negocjatorów z Pakistanu bez osiągnięcia porozumienia z Islamabadem, które umożliwiłoby wznowienie zaopatrywania wojsk NATO w Afganistanie przez terytorium pakistańskie. Obnażyło to impas w stosunkach między tymi krajami i zagroziło dalszym ich pogorszeniem - podkreślił Reuters.
Według tej agencji Pakistan zażądał podwyższonych opłat za przejazd wozów NATO (5000 dol. za ciężarówkę zamiast 250 dol.) oraz zaprzestania ataków amerykańskich dronów na pakistańskie pogranicze, gdzie ukrywają się talibowie.