Pakistan: Daniel Pearl nie żyje
Ostatnie zdjęcie Pearla przekazane przez porywaczy (AFP)
Daniel Pearl, dziennikarz The Wall Street Journal porwany w Pakistanie, nie żyje - podały w czwartek amerykańskie gazety powołując się na służby wywiadowcze USA. Amerykański Depertament Stanu potwierdził te doniesienia.
22.02.2002 | aktual.: 22.06.2002 14:29
Amerykańskie służby specjalne w Pakistanie i miejscowe władze poinformowały o otrzymaniu kasety wideo z zarejestrowaną sceną zabójstwa dziennikarza. Film pokazuje jak nieznany osobnik podczas rozmowy znienacka podcina Pearlowi gardło. Dotychczas nie znaleziono ciała dziennikarza.
Prezydent George Bush wyraził głęboki smutek z powodu śmierci dziennikarza. Bush nazwał zabójstwo Pearla aktem barbarzyństwa.
Przebywający w Pekinie amerykański prezydent powiedział dziennikarzom, że ci, którzy angażują się w akty przemocy i barbarzyństwa wobec Amerykanów, muszą zdać sobie sprawę, że sami sobie szkodzą. Potęgują bowiem wolę amerykańskiego społeczeństwa, by zdławić terroryzm.
Mamy złamane serca, Danny był wspaniałym dziennikarzem i bliskim kolegą wielu z nas - czytamy w specjalnym oświadczeniu redakcji The Wall Street Journal.
38-letni Pearl, szef biura dziennika The Wall Street Journal w Indiach, zaginął 23 stycznia w Karaczi w Pakistanie. Amerykanin pracował nad reportażem o powiązaniach al-Qaedy Osamy bin Ladena z Richardem Reidem, który na pokładzie samolotu z Paryża do Miami próbował zdetonować bombę ukrytą w bucie.
Za głównego podejrzanego policja pakistańska uważała między innymi Szejka Omara, który wziął odpowiedzialność za porwanie reportera. Zdaniem niektórych stara się on jednak przedstawić siebie jako bohatera.
Już wielokrotnie pojawiały się sprzeczne informacje o losie Pearla. Jeszcze w ubiegłym tygodniu przebywający w Waszyngtonie Prezydent Pakistanu Pervez Musharraf mówił, że pakistańska Policja jest bliska uwolnienia dziennikarza.
Redakcja The Wall Street Journal wyrażała przekonanie, że Pearl żyje a jego żona Mariane, która jest w szóstym miesiącu ciąży na łamach gazety apelowała do porywaczy, by uwolnili jej męża albo dali jakikolwiek sygnał co się z nim dzieje.(an, PAP, IAR)