OZZL: protest lekarzy rozszerzy się na cały kraj
Kilkudziesięciu lekarzy z Wojewódzkiego
Szpitala Specjalistycznego nr 1 w Tychach (Śląskie) dokonało w
środę symbolicznego zamknięcia izby przyjęć tej placówki.
Przed izbą przyjęć rozbrzmiewała muzyka - np. Elvisa Presleya i
czeski hit pt. "Jożin z bażin". Przedstawiciele OZZL podkreślali,
że mimo żartobliwej formy chcą przedstawić pacjentom problem
bardzo poważny.
14.01.2009 | aktual.: 14.01.2009 15:24
Zorganizowany przez lokalną organizację Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy (OZZL) happening był wyrazem sprzeciwu wobec zbyt niskiej wyceny szpitalnych świadczeń medycznych. To kolejna odsłona protestu który - według zapowiedzi związkowców - może się wkrótce rozszerzyć na cały kraj.
Kilka minut po godz. 12 jeden z uczestników happeningu, odgrywający rolę urzędnika Narodowego Funduszu Zdrowia, dokonał "uroczystego" zamknięcia izby przyjęć. Jak podają przedstawiciele OZZL, od środy jest ona wydzielona ze struktury szpitala i częściowo oddłużona - długi krótkoterminowe zmieniono na długoterminowe.
- Spółka musi wypracować zysk na spłatę długu w kolejnych latach i ponieważ tak samo jak publiczny szpital nie ma środków finansowych na bieżące funkcjonowanie, będzie zgodnie z podstawowymi zasadami ekonomii czynna w godzinach, w których NFZ pokrywa koszty jej funkcjonowania, tzn. od godz. 8 do 12 - oznajmili przedstawiciele OZZL.
"Izba przyjęć czynna od godz. 8 do 12, tak jak zapłacił z Twoich składek NFZ", "Nie dla bankructwa szpitali w 2009 r." - takie m.in. napisy można było przeczytać na kartkach trzymanych przez lekarzy. Zarzucają oni NFZ, że zamyka szpitalne izby przyjęć i oddziały ratunkowe oraz "okrada" samorządy.
- Chcemy wykazać jak bardzo monopolistyczny NFZ zaniża wycenę świadczeń medycznych i jakie to może spowodować skutki - będzie powodować od lutego. Szpital będzie miał mniej pieniędzy, w przypadku tego szpitala będzie to 200 tys. zł - powiedział dziennikarzom szef śląskiego regionu OZZL Maciej Niwiński. Dodał, że podobna sytuacja dotyczy zdecydowanej większości szpitali i to nie tylko w woj. śląskim, ale w całym kraju.
Poprzez zbyt niską wycenę świadczeń szpitale unikają wykonywania niektórych usług, popadają w długi i muszą ograniczać zatrudnienie kadry medycznej "poniżej bezpiecznego poziomu"; placówki nie kupują potrzebnego sprzętu, rezygnują z remontów - wyliczał szef śląskiego regionu OZZL.
Zdaniem Niwińskiego problem mogliby rozwiązać razem z NFZ premier, minister zdrowia i finansów. W najbliższy piątek podczas nadzwyczajnego zebrania zarządu krajowego związku w Łodzi OZZL ma zdecydować, czy akcja protestacyjna zostanie rozszerzona na cały kraj.
Kilka dni temu OZZL wystąpił do prokuratury o sprawdzenie, czy nie doszło do niedopełnienia obowiązków przez prezesa NFZ w związku z wyceną świadczeń szpitalnych na obecny rok. Według związku, szef Funduszu niezgodnie z prawem zaniżył wycenę świadczeń. Według OZZL, zgodnie z dokumentami NFZ, wycena ta powinna wzrosnąć co najmniej o 13%, do kwoty 54,24 zł za tzw. punkt rozliczeniowy, a tymczasem wzrosła o 6,5% - do 51 zł.
Związek wystąpił także do prezesa Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów z wnioskiem o przeprowadzenie postępowania antymonopolowego wobec NFZ oraz do Najwyższej Izby Kontroli o skontrolowanie Funduszu.
Z oceną sytuacji przez OZZL od początku protestu nie zgadzał się NFZ. Rzeczniczka Funduszu mówiła, że finansowanie w 2009 roku jest zagwarantowane przynajmniej na takim samym poziomie jak w drugiej połowie roku 2008. Według danych NFZ, w tym roku na lecznictwo szpitalne ma zostać przeznaczonych blisko 25 mld zł, o pół miliarda więcej niż w roku 2008.
Jak podawali przedstawiciele Funduszu, w 2008 roku doszło do największego wzrostu nakładów na lecznictwo szpitalne - o blisko 30 proc., czyli o około 6 mld zł. NFZ podkreśla też, że plan finansowy jest ustalany kilka miesięcy wcześniej, a partnerem NFZ przy negocjowaniu kontraktów są dyrektorzy szpitali.