Oszuści z huty
Oryginalne kieliszki, zastrzeżone do sprzedaży i akcji promocyjnych przez producenta wódki "Chopin" - to tylko jeden z wielu markowych produktów, które znalazły się w ofercie rabusiów, na co dzień pracowników (już byłych) jednej z tarnowskich hut szkła. Złodzieje kradli tylko wyroby ręczne. W ciągu roku udało się im znaleźć ponad czterystu klientów w Polsce i w Niemczech.
07.06.2005 | aktual.: 07.06.2005 08:57
Mieli dobrą opinię. "Solidni, słowni, terminowi" - to na ogół komentarze tych, którzy kupili kradziony towar. Dwójka tarnowian, mężczyzna i kobieta, przestępczym procederem trudniła się przez 11 miesięcy. Do pierwszej transakcji doszło w ubiegłym roku. Z tygodnia na tydzień zamówień było więcej, czasem nawet kilka dziennie. Sprzedawali kieliszki, salaterki, dzbanki, flakony. Złapano ich przez przypadek. - Policjantów z sekcji przestępstw gospodarczych zainteresowała bogata oferta sprzedaży szkła po atrakcyjnej cenie, zamieszczona w jednym z por tali internetowych. Śledztwo doprowadziło nas do złodziei. Okazała się nimi dwójka pracowników huty - wyjaśnia rzecznik prasowy tarnowskiej policji Andrzej Sus.
Tarnowianie oferowali głównie wyroby ręczne. To znacznie droższe szkło, niż to pochodzące z linii automatycznej. Oferowany towar nie pochodził jednak z seryjnej produkcji, były to wyroby wytwarzane przez hutę na indywidualne zamówienia. W zasadzie cały asortyment oferowany przez rabusiów to produkty, które trafiały na rynki Europy, Stanów Zjednoczonych i Kanady. Lista odbiorców jest długa. Jak ustaliła policja tarnowianie kooperowali co najmniej z grupą czterystu klinetów. Wszystkie transakcje dokonywane były za pośrednictwem giełdy internetowej. Wśród kontrahentów byli również obywatele Niemiec.
Klienci twierdzili, że nie wiedzieli, iż towar pochodzi z przestępstwa. Podkreślali, że tarnowianie byli bardzo solidni. Żaden z odbiorców szkła nie skarżył się na dostawców. Dwójka pracowników huty przyznała się do winy. Poddali się dobrowolnie karze, zadeklarowali również zwrot pieniędzy na rzecz swojej byłej firmy. Jak wyjaśnia rzecznik policji A. Sus nie utrudniali śledztwa, opisali sposób działania. Towar przemycali pod ubraniem. Stracili pracę, zostali zwolnieni dyscyplinarnie.