Ostre słowa Miedwiediewa: on jest politycznym zerem
Prezydent Gruzji Micheil Saakaszwili jest gotowy natychmiast podać się do dymisji, jeśli Rosja wycofa swoje wojska z Abchazji i Osetii Południowej. Oświadczenie gruzińskiego przywódcy sprowokował prezydent Rosji Dmitrij Miedwiediew, nazywając Saakaszwilego "politycznym zerem".
W wywiadzie dla pięciu rosyjskich stacji telewizyjnych Dmitrij Miedwiediew oświadczył, że osoba Micheila Saakaszwilego przeszkadza w nawiązaniu poprawnych stosunków rosyjsko-gruzińskich. - Gruzja jest nam bliska. To Saakaszwili jest takim pustym miejscem, zerem - dodał rosyjski przywódca. Prezydent Rosji stwierdził, że Moskwa jest gotowa wznowić współpracę z Gruzją, pod warunkiem że jej obecny prezydent odejdzie z polityki.
Na odpowiedź Tbilisi nie trzeba było długo czekać. Micheil Saakaszwili oświadczył, że jest gotowy wraz z całym rządem podać się do dymisji i natychmiast opuścić kraj w zamian za wycofanie rosyjskich wojsk z Abchazji i Osetii Południowej.
- Jestem gotowy odciąć sobie i przesłać im te części swojego ciała, którymi nieraz się interesowali. Mówię to bez jakiejkolwiek ironii - powiedział. Jak przypomina rosyjski serwis newsru.com, jest to aluzja do słów Władimira Putina, które padły w rozmowie z Nicolasem Sarkozym. Putin zagroził wtedy, że powiesi "za jaja" Saakaszwilego za zbombardowanie miasta Cchinwali w sierpniu 2008 roku.
- Kraj, który w 2008 roku ogłoszono zniszczonym i utraconym, powstał z popiołów i osiągnął sukces, będący wzorem do naśladowania nie tylko dla opozycji rosyjskiej i krajów sąsiednich, ale także - co jest już dziś ostatecznie potwierdzone, i czego od dawna się spodziewaliśmy - dla obecnego przywództwa Rosji - powiedział Saakaszwili.
Gruzja straciła kontrolę nad zbuntowanymi regionami po wojnie z Rosją w 2008 roku. Oba kraje nie utrzymują kontaktów dyplomatycznych.