PolskaOstatnie rozmowy z Jerzym Giedroyciem

Ostatnie rozmowy z Jerzym Giedroyciem

W siódmą rocznicę śmierci założyciela i
wieloletniego redaktora paryskiej "Kultury", do księgarń trafiła w
piątek książka Hanny Marii Gizy "Ostatnie lato w Maisons-Laffitte.
Rozmowy z Jerzym Giedroyciem, Zofią Hertz i Henrykiem
Giedroyciem".

14.09.2007 | aktual.: 14.09.2007 10:44

Bardziej niż polityka interesowało mnie, jakimi ludźmi są mieszkańcy Maisons-Laffitte - powiedziała autorka w rozmowie z PAP.

Rozmowę z Jerzym Giedroyciem Hanna Maria Giza, dziennikarka Programu II Polskiego Radia, przeprowadziła na miesiąc przed jego śmiercią, w połowie sierpnia 2000 roku. Giedroyc, bardzo już wtedy chory i słaby, poświęcił jednak na rozmowy kilka godzin w ciągu trzech dni. Zofia Hertz mówiła później, że Redaktor nigdy przed nikim tak się nie otworzył.

Na pytanie, czy czegoś w życiu żałuje, Redaktor odpowiedział, że owszem - braku życia osobistego. Że czuje się bardzo samotny, zwłaszcza teraz, na starość, kiedy kolejni przyjaciele odchodzą. Śmiał się, że to niedobra rzecz taka długowieczność - opowiadała Hanna Maria Giza.

Giedroyc uchodził za nieprzystępnego, zachowującego dystans wobec rozmówców. Tym razem był ciepły i serdeczny. Zwierzył się nawet z tego, że nie lubi ludzi, że źle się czuje, w obecności więcej niż trzech osób. Przyznał, że główną cecha jego charakteru jest upór i konsekwencja.

Redaktor żartował, że nadaje się znakomicie na ministra finansów w bardzo biednym kraju, takie ma doświadczenie w zdobywaniu pieniędzy. Przez cały czas pracy w Maisons-Laffitte wypisywał tysiące listów do ludzi na całym świecie, prosząc, aby kupowali +Kulturę+, wspierając tym samym jej działalność. Całe wielkie przedsięwzięcie, jakim była "Kultura", utrzymywało się właśnie z tak pozyskanych pieniędzy. Te listy Redaktor wspominał jako najbardziej męczącą część swojej pracy.

Za swój największy sukces Redaktor w rozmowie z Gizą uznał fakt, że Polacy pogodzili się z myślą o stracie Lwowa i Wilna. Że nikt już chyba dzisiaj nie chce umierać za Lwów. Dodał wtedy piękne spostrzeżenie: Polacy są takim narodem, któremu można mówić najtrudniejszą prawdę - byle prosto w oczy. Wtedy są w stanie to zrozumieć i przyjąć - powiedziała Giza.

W książce znalazło się wiele szczegółów na temat życia codziennego w Maisons-Laffitte, na przykład o uprawianym przez Zofię Hertz ogrodzie. Rosły tam m.in. ogórki i pomidory wyhodowane z nasion przysłanych z Polski. Rósł też koperek - roślina we Francji nieznana. Po latach na targu w Maisons-Laffitte można już było bez problemu kupić świeży koperek, który Francuzom zasmakował. To szczególny przypadek wpływu polskiej +Kultury+ na kulturę francuską, w tym wypadku kulinarną.

Giedroyc i Zofia Hertz mówili pięknym językiem. Redaktor miał na przykład cudowne określenie na zapominanie - "zatrzaski w pamięci". Starałam się w książce zachować ten ich sposób mówienia - dodała dziennikarka.

Książka, która zawiera także nigdzie dotąd niepublikowane fotografie, ukazała się nakładem Kolegium Europy Wschodniej im. Jana Nowaka-Jeziorańskiego.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)