PolskaOstatnia w tym roku rozprawa w procesie "łowców skór"

Ostatnia w tym roku rozprawa w procesie "łowców skór"

We Sądzie Okręgowym w Łodzi w procesie
tzw. łowców skór zeznawał kolejny świadek - syn zmarłego pacjenta.
Sąd odroczył proces do 4 stycznia przyszłego roku.

20.12.2005 16:20

Świadek opowiadał przed sądem m.in., jak lekarz kazał jego 78- letniemu ojcu z podejrzeniem zawału serca schodzić samodzielnie po schodach do karetki z trzeciego piętra kamienicy. Przypadek zgonu tego pacjenta z listopada 2000 roku nie został objęty aktem oskarżenia, choć zarzut narażenia na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia i nieumyślne doprowadzenie do jego śmierci prokuratura przedstawiła oskarżonemu w tym procesie lekarzowi Pawłowi W. Nadal jednak prowadzone jest śledztwo w tej sprawie.

W procesie toczącym się przed Sądem Okręgowym w Łodzi na ławie oskarżonych zasiadają dwaj b. sanitariusze oraz dwaj b. lekarze łódzkiego pogotowia.

Świadek, który z urzędu został wezwany przez sąd, opowiadał m.in. o zachowaniu zespołu karetki, który przyjechał do jego ojca. Według świadka, lekarz był bardzo ordynarny i krzyczał na jego matkę, gdy ta chciała się odezwać. Miał rozpoznać u jego 78- letniego ojca podejrzenie zawału serca. Mimo tego rozpoznania kazał pacjentowi zejść po schodach do karetki. Nie pozwolił też jechać synowi z ojcem do szpitala, twierdząc, że do karetek nie zabiera się członków rodziny.

Według świadka, po około pół godziny lekarz niespodziewanie zapukał do drzwi i oznajmił mu, że jego ojciec zmarł w karetce w drodze do szpitala. Według świadka, w zachowaniu lekarza nastąpiła zmiana; był już uprzejmy i życzliwy. Zachęcał nawet, aby ktoś z rodziny pojechał z ciałem karetką do prosektorium.

Na miejscu okazało się, że było ono jednak zamknięte. Dopiero po kilkudziesięciu minutach przyjechał samochodem pracownik i otworzył drzwi. Świadek zeznał również, że przez kilka minut załoga rozmawiała z tym mężczyzną, który później wręczył mu jakiś dokument i kazał zgłosić się rano do zakładu pogrzebowego Czarna Róża (jeden z zakładów, który współpracował z oskarżonymi pracownikami pogotowia, płacąc za informacje o zgonach). Później karetka odwiozła mężczyznę do domu.

Według niego, firma pogrzebowa została mu narzucona, a on nie miał wyboru, bo - jak tłumaczył - był zbyt zszokowany po śmierci ojca. Według świadka, lekarz prawdopodobnie przekazał też firmie pogrzebowej dowód i odcinek emerytury jego ojca, który zabrał z domu, gdy przewoził go do szpitala.

Świadek jest przekonany, że załoga karetki źle zajęła się jego ojcem, który wcześniej nie chorował na serce. "Uważam, że źle się nim zajęli. Powinien być przenoszony na noszach i wieziony do szpitala jak najszybciej na sygnale, a tak się nie stało" - podkreślił świadek.

Oskarżony lekarz Paweł W. nie chciał odpowiadać na pytania sądu dotyczące tego przypadku. Sanitariusz Andrzej N., który był w tym samym zespole, powiedział, że nie pamięta tego zdarzenia. Przyznał jedynie, że załoga współpracowała z firmą Czarna Róża i możliwe, że ciało trafiło do prosektorium, które wynajmował ten zakład.

Odpowiadający przed sądem dwaj b. sanitariusze Andrzej N. i Karol B. oskarżeni są o zabójstwo pięciu pacjentów przez podanie im leku zwiotczającego mięśnie - pavulonu, a dwaj lekarze - Janusz K. i Paweł W. - o narażenie łącznie 14 pacjentów na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia i nieumyślne doprowadzenie do ich śmierci. Całej czwórce zarzuca się przyjmowanie pieniędzy od firm pogrzebowych za informacje o zgonach. B. sanitariuszom grozi dożywocie, lekarzom odpowiadającym z wolnej stopy - do 10 lat więzienia.

W toczącym się od kwietnia procesie sąd przesłuchał już ponad stu świadków m.in. byłych i obecnych pracowników pogotowia, lekarzy z łódzkich szpitali, członków rodzin zmarłych pacjentów oraz kilku biegłych.

Łódzka prokuratura apelacyjna nadal prowadzi śledztwo w tej sprawie i zapowiada kolejne akty oskarżenia. Główne wątki śledztwa dotyczą korupcji, sprawy opóźniania wysyłania karetek do pacjentów oraz pozbawiania życia pacjentów poprzez stosowanie niewłaściwej terapii medycznej lub niewłaściwych leków m.in. chlorku potasu.

W wątku korupcyjnym podejrzanych jest dotąd 41 osób - pracowników pogotowia oraz pracowników i właścicieli zakładów pogrzebowych; w drugim wątku - czterech lekarzy, którym dotąd zarzucono popełnienie 26 przestępstw przeciwko życiu i zdrowiu. Prokuratura bada również, czy nie zastraszono świadków zeznających w procesie i nie wyklucza postawienia zarzutów kolejnym osobom.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)