Ostatnia debata prezydencka Baracka Obamy i Mitta Romneya
Według sondażu przeprowadzonego bezpośrednio po poniedziałkowej debacie przez telewizję CNN, przewagę miał obecny prezydent Barack Obama.
Zdaniem 48 proc. widzów debatę wygrał Obama, natomiast 40 proc. wskazało jako zwycięzcę Mitta Romneya. Jednak na pytanie na którego z kandydatów, po debacie, oddał(a)byś swój głos, 24 proc. wskazało na Obamę a 25 proc. na Romneya. Natomiast 64 proc. oglądających debatę oceniło, że Obama był stroną atakującą.
Reuter wskazuje, że żaden z kandydatów nie zadał decydującego ciosu ani nie popełnił rażącej gafy podczs trwającej 90 minut debaty na uniwersytecie Lynn, w Boca Raton.
Obama od samego początku agresywnie atakował Romneya krytykując republikańskiego rywala za brak pomysłów w dziedzinie polityki wobec Bliskiego Wschodu, natrząsał się z jego apelu o więcej okrętów dla marynarki wojennej USA i oskarżał Romneya o chęć powrotu do polityki z czasów zimnej wojny - podkreśla Reuter.
Komentatorzy zauważyli też, że debata kilkakrotnie zbaczała na politykę wewnętrzną, mimo, że miała być poświęcona sprawom zagranicznym. Romney starał się podeprzeć swoje argumenty twierdzeniami, że Obama naraził na szwank odrodzenie gospodarki amerykańskiej wysokim bezrobociem i wzrastającym zadłużeniem.
Romney bez strategii?
Romney atakował Obamę zarzucając mu brak strategii powstrzymania fali ekstremizmu islamskiego w krajach muzułmańskich i powtarzał, że prezydent wykazuje słabość wobec państw wrogich Ameryce, takich jak Iran, lub jej rywali do światowego przywództwa. Wypomniał m.in. prezydentowi odwołanie planu budowy amerykańskiej tarczy antyrakietowej w Polsce, realizowanego przez administrację poprzedniego prezydenta George'a W.Busha.
Kiedy jednak prowadzący debatę moderator Bob Schieffer pytał Romneya, jakie konkretnie rozwiązania proponuje w poszczególnych kwestiach, okazywało się, że republikański kandydat przeważnie zgadza się z Obamą.
W sprawie Afganistanu i Iranu
Romney podkreślał, że zajmuje umiarkowane stanowisko wobec takich spraw jak wojna w Afganistanie i zbrojenia nuklearne Iranu. Zaznaczał, że opowiada się za pokojowymi rozwiązaniami, wykluczającymi użycie siły przez USA, czy przedłużanie amerykańskiej obecności wojskowej za granicą.
Obama wytknął Romneyowi, że we wszystkich tych sprawach zajmował wcześniej inne stanowisko - sugerował rozwiązania konfrontacyjne i ryzyko wojny. - Problem z panem, gubernatorze, jest taki, że w wielu kwestiach wyrażał pan przedtem wszelkie inne możliwe opinie - powiedział.
Gospodarka krajowa
Debata wielokrotnie schodziła na problemy krajowe, kiedy obaj kandydaci podkreślali, że Ameryka nie może pełnić nadal roli hegemona na świecie bez rozwiązania swych problemów wewnętrznych, głównie wzmocnienia gospodarki.
Dochodziło tu do częstych spięć między obu politykami - Obama zarzucał m.in. Romneyowi, że wypiera się tego, co poprzednio powiedział, np. krytykując w 2009 r. ratowanie przed bankructwem koncernów samochodowych przez rząd. Dwaj rywale do Białego Domu przerywali sobie nawzajem i oskarżali o przekręcanie swoich wypowiedzi.
Niewielka przewaga Obamy
W pierwszych komentarzach przeważają opinie, że debatę wygrał z niewielką przewagą Obama. Komentatorzy uważają jednak, że Romney też wypadł dobrze wykazując elokwencję i dobre przygotowanie do polemiki.
Konserwatyści twierdzą, że występ kandydata Republikanów był "prezydencki", m.in. dzięki temu, że przedstawiał się on jako rozważny "kandydat pokoju".