Ostatki ochroniarza z kasą pancerną w tle
Ochroniarz jednego z obiektów handlowych we
Wrocławiu tak hucznie obchodził w czasie pracy ostatkowego
"śledzika", że nie zauważył, kto i kiedy wyniósł ze sklepów m.in.
kasę pancerną przytwierdzoną do podłogi, monitory i telefony
komórkowe. Mężczyzna o kradzieży dowiedział się od właściciela
obiektu, który obudził go rano.
Kiedy wrocławska policja zatrzymała 49-letniego ochroniarza, miał on ponad 1 promil alkoholu w wydychanym powietrzu i początkowo uparcie twierdził, że nie pił w pracy i nie wie, co się stało - poinformował Krzysztof Zaporowski z biura prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji we Wrocławiu.
Policja nie wyklucza, że ochroniarz mógł zostać upity celowo przez złodziei. Brana też jest pod uwagę taka ewentualność, że ochroniarz współpracował ze złodziejami - dodał Zaporowski.
Do kradzieży doszło w środę. Policję zawiadomił właściciel jednego ze stoisk znajdującego się w obiekcie handlowym. Skradziono mu kasę pancerną przytwierdzoną do podłogi, w której znajdowały się telefony komórkowe oraz karty doładowujące. Właściciele innych stoisk powiadomili o kradzieży dwóch monitorów komputerowych, papierosów i gotówki.