Ostateczne wyniki: prawie 97 proc. za przyłączeniem Krymu do Rosji
Za przyłączeniem Krymu do Rosji zagłosowało 96,77 proc. uczestników niedzielnego referendum na półwyspie - oświadczył szef komisji Rady Najwyższej Krymu ds. referendum Michaił Małyszew, podając ostateczne wyniki głosowania.
Według danych podanych przez Małyszewa 96,77 proc. odpowiedziało pozytywnie na pierwsze pytanie, które brzmiało: "Czy jesteś za ponownym zjednoczeniem Krymu z Rosją na prawach podmiotu Federacji Rosyjskiej?". Na drugie pytanie: "Czy jesteś za przywróceniem obowiązywania konstytucji Republiki Krym z 1992 roku i za statusem Krymu jako części Ukrainy?" - twierdząco odpowiedziało 2,5 proc. głosujących; 0,7 proc. głosów uznano za nieważne.
Małyszew powiedział również, że frekwencja wyniosła 83,1 proc.
Dziś powinna rozpocząć się procedura przyłączenia Krymu do Rosji. Zapowiedzieli to: przewodniczący Dumy Państwowej Siergiej Naryszkin i premier separatystycznych władz Krymu Siergiej Aksjonow. Zgodnie z konstytucją proces ten może potrwać od 3 dni do 3 miesięcy.
Według słów Aksjonowa - jeszcze dziś do Moskwy przyleci delegacja krymskich władz, aby podjąć oficjalne rozmowy na temat przyłączenia półwyspu do Federacji. Dla separatystów wszystko jest proste. Składają wniosek, władze Rosji przyjmują go i Krym staje się nowym podmiotem w rosyjskim państwie.
Tymczasem jak przekonywał w programie państwowej telewizji szef Dumy Państwowej Siergiej Naryszkin - procedura jest dość skomplikowana. "Obce, państwo musi najpierw zwrócić się do Federacji Rosyjskiej z prośbą o przyłączenie i zawarcie odpowiedniej międzynarodowej umowy” - taki jest początek procesu. Prośba trafia do prezydenta Rosji, a ten informuje obie izby parlamentu i rozpoczyna konsultacje. Na wniosek prezydenta Sąd Konstytucyjny bada zgodność z prawem wniosków i umów. Dopiero po wydaniu odpowiedniej opinii wszystkie dokumenty trafiają do parlamentu, gdzie odbywa się głosowanie. Naryszkin nie chciał powiedzieć ile czasu zajmie ta procedura. Natomiast szefowie poszczególnych frakcji parlamentarnych twierdzili, że postarają się aby - "jak najkrócej”.
Ukraińskie władze nie zareagowały dotychczas na krymski plebiscyt. Wcześniej jego przeprowadzenia zakazał Trybunał Konstytucyjny Ukrainy.
Referendum zostało ogłoszone 27 lutego, po zajęciu budynków rządu i parlamentu Autonomicznej Republiki Krymu w Symferopolu przez uzbrojonych ludzi. Deputowani mianowali wtedy premierem Siergieja Aksjonowa, lidera partii Rosyjska Jedność. Ten oświadczył, że uważa odsuniętego od władzy Wiktora Janukowycza za prawowitego prezydenta Ukrainy. Poinformował też, że władze krymskie nawiązały "współpracę z Flotą Czarnomorską w zakresie ochrony obiektów ważnych dla życia Autonomii". Ukraińskie jednostki wojskowe na półwyspie zostały otoczone przez rosyjskich żołnierzy i uzbrojonych ludzi z prorosyjskich sił separatystycznych.
Zgodnie z danymi Państwowej Służby Statystycznej Ukrainy z 1 listopada 2013 roku 58,5 proc. z 2 mln mieszkańców Krymu to Rosjanie, 24,3 proc. - Ukraińcy, 12,1 proc. - krymscy Tatarzy, 1,4 proc. - Białorusini, 1,1 proc. - Ormianie, i 2,6 proc. - przedstawiciele innych narodów.